sobota, 17 maja 2014

Nie wiem co się dzieje :c

Miśki wy moje, nikt tego nie czyta i PRAWIE nikt nie komentuje :/  nie wiem co robię źle,  więc nie będę na razie wstawiać postów.  Nawet do 5 kom nie dobijamy :/  to tyle z mojej strony :* papa do zoba czenia ;) :(((

wtorek, 29 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 9

Weszłam. Avril była przywiązana do łóżka a Lou smarował ją bita śmietaną. W tym momencie wybuchłam. Zaczęłam się tarzać po podłodze i Bóg wie co robić. Spojrzeli na mnie i znieruchomieli. Do pokoju wszedł zaniepokojony Harry. Akurat jadł kanapkę. Zobaczył to wszystko, kanapka spadła mu na podłogę i przyłączył się do mnie. Av była już cała czerwona ze wstydu, kiedy Louis próbował ją odpiąć. Uspokoiliśmy się trochę. Dalej czerwieni wstaliśmy i usiedliśmy na łóżku. Dziewczyna pobiegła do łazienki. Chłopak siedział na krześle i wydawałoby się, że jego stopy są dla niego bardzo interesujące. Harry podszedł do niego i kucnął. Rozmawiali. Zapukałam do łazienki i wślizgnęłam się do środka, szybko zamykając drzwi. Av brała prysznic. Ja podeszłam do toaletki i przeczesałam swoje włosy. Na podłodze zauważyłam krew.
-Av...!? - krzyknęłam żeby mnie usłyszała.
-Hmm?
-Co to za krew?
-Nieważne.
-Ważne. Zrobił Ci coś ?
-Nie.
-To co sie do cholery stało?
-Nic.
-Powiedz bo tam wejde.
-No..więc...ja....mam okres.
-Ah.. to wszystko wyjaśnia! - ucieszyłam się.

***

-Nieźle Ci idzie. - przyznał mi Harry, gdy oddałam kolejny strzał w stronę tarczy. Przyznam, że nawet się nie starałam. Dzisiaj chłopcy szkolili nas jak strzelać. Avril nie całkiem sobie radziła.
-Dzięki - moje policzki zalały się rumieńcem, a głowa pochyliła się w dół.
-Harry! - na szczęście Lou uratował mnie z tej głupiej i znienawidzonej dla mnie sytuacji.
Siedzieliśmy tam do 16:00 i po drodze do domu wstąpiliśmy do sklepu po jakieś jedzenie, bo z niewiadomego dla mnie powodu cały czas ubywało jedzenia z lodówki. Śmieszyło mnie to, że przy przejściu przez kasy, Harry wepchnął się przed kolejkę i oznajmił, że my dwie jesteśmy w ciąży. Więc muszą nam ustąpić miejsca. Tak też się stało. Zapłaciliśmy i wróciliśmy do domu. Na kanapie siedział nie kto inny jak Niall. Podbiegłam do niego i wtuliłam się w tors chłopaka. Kątem oka zauważyłam, że szczęka Harrego zaciska się a ręce formują w pięści. Odskoczyłam od blondyna i usiedliśmy na kanapie. Rozmawialiśmy kilka godzin. Jak na mnie to bardzo dużo, bo nie jestem zbyt rozmowna. W między czasie Harry zrobił nam wszystkim kanapki a później zamówiliśmy pizzę. Zielonooki cały czas mnie bacznie obserwował. Lustrował każdy nawet mój najmniejszy ruch. Przeraziłam się z lekka.

***

Siedziałyśmy już w pokoju. Av narzekała mi, że nie wie co ma robić, że chce się z tond wydostać. Miałam już tego serdecznie dosyć. Poszłam się umyć. Dziewczyna oznajmiła mi, że przejdzie się do Lou. Byłam ciekawa co znów będą robić. Weszłam pod prysznic. Tego mi było trzeba. Czułam jak każda kropla wody spływa po moim zmęczonym ciele. Zazwyczaj robiłam tak, żeby się odstresować. Zamknęłam oczy i myślałam o moim uczuciu co do Harrego. Sama nie wiedziałam co czuje. Byłam strasznie zmieszana. Przypomniałam sobie,  że nie zamknęłam drzwi na kluczyk. Cholera. Znając Hazze od razu tu wparuje. Szybko wybiegłam spod prysznica i odkryłam się ręcznikiem. Spięłam mokre włosy w niedbały kok. Zdążyłam założyć moją "pidżamę" składającą się z szortów Harrego i jego koszulki, która tak bosko pachniała. Pachniała nim. To był zapach, który nie równał się z żadnym innym. Nic by mi go nie mogło zastąpić. Stop. O czym ja myślę. Muszę się hamować. Usiadłam na łóżku.  Av dalej nie było.  Przypuszczałam czemu. Na tę myśl zarumieniłam się i zachichotałam.
- Co Cię tak śmieszy, skarbie ? - usłyszałam ten jego ochrypły i pociągający głos. Podszedł  oparł się o ścianę obok mojego łóżka.
- Nic takiego. - nie patrzałam na niego,  bo zauważył by czerwień moich policzkow.
- Spójrz na mnie.  - uniósł mój podbrudek tak, abym na niego spojrzała.  W moich oczach było rozbawienie a w jego ciekawość. Ta hipnotyzująca zieleń rozjaśniła się momentalnie.
- Myślę  co oni tam mogą robić?  - znów spuściłam głowę.
- Ja bym Ci zrobił lepiej. - wyszeptał mi prawie niesłyszalnie do ucha. Po czym przygryzł jego płatek. Wzdrygnęłam się a na jego twarzy widniał ten sam znany mi tak dobrze zwycięski uśmieszek.
- Hazz... - wyjąkałam gdy zaczął zachłannie całować moją szyję. Uwielbiałam kiedy to robił. Czułam się w tedy jak w niebie. Mogła bym tak wiecznie. Niestety była to tylko chwila zanim nie wylondowałam pod chłopakiem. Całował pokolei. Czoło, twarz, nos, usta, szyję. Odepchnęłam go, kiedy próbował wbić rękę pod moją koszulkę. Jęknęłam cicho po wplywem jego dotyku.
-  Podoba mi się jak na Ciebie działam,  co chciałaś powiedzieć ? - znów ten cholerny uśmiech. Wymamrotał mi kilka słow do ucha.
- Czemu jedzenie tak szybko ubywało z lodówki ? - depchnęłam go mocniej i zaczęłam rozmowę.
- Niall. - i wszystko już było jasne.
- Dobra, Hazz zostaw mnie już. - chłopak zachichotał i jeszcze raz wpił się w moją szyję.
- Lubie kiedy tak do mnie mówisz. - znów wymruczał mi do ucha. Byłam zdziwiona, że mu się postawiłam. Znając siebie to nie odzywałabym sie ani słowem.

__________________________
PO PIERWSZE
- BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA 1 TYS. WEJŚĆ.  SIŁA JEST W WAS MOJE MIŚKI KOCHANE ♥♥♥♥♥
PO DRUGIE
- MAM NADZIEJĘ,  ŻE SIĘ SPODOBAŁ ROZDZIAŁ, WIEM. TROCHE MI NIE WYSZEDŁ. STARAŁAM SIĘ.  PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY :// :***

                5 KOM NEXT <333

piątek, 18 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 8

                                    Przeczytaj notkę pod spodem, to ważne!
___________________________________________________________________________________
Rano obudziły mnie dźwięki tłuczonego szła. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam na dół. To tylko Louis strącił talerz ze stołu. Przez to, że mnie obudził spiorunowałam go spojrzeniem a on tylko uniósł ręce do góry i zaczął się śmiać. Wróciłam do pokoju. Otwierając drzwi zapomniałam mocniej docisnąć klamkę i dowaliłam nosem w twardą przeszkodę.Chwyciłam się za obolałe miejsce i syknęłam z bólu. Wchodząc - tym razem ostrożniej - do pokoju, obudziłam Avril. Dziewczyna najwyraźniej usłyszała jak się tłukę z tymi cholernymi drzwiami. Gdy mnie ujrzała otwarła szeroko oczy i podbiegła do mnie.
- Co się stało?! Louis Ci coś zrobił? - zapytała przerażona.
- Hahahaha nie! - zaśmiałam się i poklepałam ją po ramieniu. - rąbnęłam w drzwi, hahaha! - zwijałam się równocześnie ze śmiechu i z bólu.
- A matko, dziewczyno co ty wyprawiasz, hahahah! - obydwie śmiałyśmy się i tarzałyśmy po podłodze.
Do pokoju wszedł Lou a my stanęłyśmy na równe nogi.
- Wyłaź. - powiedział stanowczo spoglądając na mnie.
- Chyba śnisz - odpowiedziałam równie stanowczo.
- Nie słyszałaś? Wyłaź!
- Ok, ale jak coś jej się stanie...
- To co mi zrobisz, hahahah!? - po tych słowach wyszłam z pomieszczenia.
Siedziałam tak dłuższy czas. Louis wyszedł. Wróciłam do pokoju. Avril siedziała szczęśliwa na łóżku.
- Hej, mała co się stało, że masz takiego banana na ryjku? - spytałam i podeszłam do niej.
- Oj długa historia. Ale ty nie chciałabyś jej słyszeć, serio. Wybacz mi. - smutniała z każdym słowem.
- Ale dlaczego?
- Przepraszam Cię. Idę do łazienki.
- Ok, tylko się tam nie zgub! - zaśmiałam się a dziewczyna tylko posłała mi oczko.
Postanowiłam się ubrać. Włożyłam pierwsze lepsze znalezione dresy i zeszłam do salonu. Zastałam tam Harrego oglądającego telewizję.
- Hej. - powiedziałam cicho.
- Witaj piękna. - chłopak przywitał się i ukazał swój piękny uśmiech.  - Chodź tu. - poklepał ręką miejsce obok siebie.
- Mhm. - przytaknęłam i usiadłam obok. Chłopak zbliżył się do mnie i pogładził palcami po mojej malince na szyi. Syknęłam i chwyciłam się za obolałe miejsce.
- Moja.... - wyszeptał prawie niesłyszalnie.
- Mówiłeś coś? - tylko udawałam.
- Nie, nic - ponownie się uśmiechnął.
- Harry jest taka sprawa. - spojrzałam w te jego hipnotyzujące zielone oczy.
- Hmmm?
- Bo... ja - nie wiem czemu zaczęłam się bać
- Mów do cholery! - krzyknął na mnie a jego kolor oczu zmienił barwę na czarny. Jeszcze niggdy nie widziała go w takim stanie.
- Już nic... - odsunęłam się pod ścianę. On momentalnie był już przy mnie i czułam znów jego oddech na moim uchu. Przygryzł delikatnie płatek mojego ucha na co się wzdrygnęłam.
- O co chodzi? - mówił już spokojniej.
- Najpierw mnie puść. - wyszeptałam mu na ucho. Nie wiem czemu, ale czasami czułam wobec niego strach a czasami wielką swobodę i odwagę.
- Nie ma mowy. Mogła byś mi jeszcze uciec. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Harry, zostaw. - był już niebezpiecznie blisko mnie. Zdążyłam na szczęście odsunąć głowę.
Puścił mnie a ja się odsunęłam i poszłam do łazienki. Obmyłam twarz wodą i rozmyślałam dlaczego to tak jest. Dlaczego to właśnie ja i Avril musimy tu siedzieć zamknięte z nimi a nie kto inny? Oczywiście nikomu bym tego nie życzyła. Po prostu nie miałam już siły. Od dłuższego czasu czułam, że dzieje się ze mną coś dziwnego, coś z moją psychiką. Zaczęłam biegać po łazience i przeszukiwać wszystkie szuflady. Wreszcie znalazłam. Żyletka. Chwile rozmyślałam nad swoim życiem i nad tym co by się stało gdybym to zrobiła. - Nie, teraz tego nie zrobię - z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Osunęłam się po ścianie. Ktoś zapukał. Nie odezwałam się ani słowem. Do łazienki wszedł Lou a ja szybko schowałam żyletkę do kieszeni.
- Co tu się do cholery stało? - rozszerzył oczy i spoglądał to na mnie, to na bałagan, który przed chwilą zrobiłam.
- Nie, nic się nie stało. - wstałam i  spokojnym krokiem wyszłam z łazienki, zostawiając go tam zdezorientowanego z tym bałaganem.

***

Siedziałam z Avril w "naszym" pokoju. Ja czytałam jakąś książkę a Av słuchała muzyki. Do pokoju wszedł Lou i rzucił jakieś torby na środek po czym wyszedł. Było ich chyba z 50! Szybko podbiegłyśmy do toreb. W środku były najprzeróżniejsze ciuchy, buty i biżuteria.
- Czy ich powaliło? - zapytała blondynka wywracając torby.
- Nie wiem, ale w końcu mamy w czym chodzić - uśmiechnęłam się do niej i uniosłam ręce ku górze. Podzieliłyśmy się ubraniami i wsadziłyśmy je do szafy. Przyszedł wieczór więc poszłam do łazienki. Po drodze słyszałam jakieś jęki. Zdziwiłam się cholernie, bo, przecież nikogo oprócz nas tu nie ma, prawda? Podeszłam bezszelestnie bliżej łazienki i usłyszałam sapiącego Louisa. Ponieważ jestem bardzo zboczona to pomyślałam o najgorszym. Moje usta zmieniły się w banana.
- Co robisz, skarbie? - o Boże. Znowu Harry. Przestraszyłam się.
- Emm.. e... ja...
- Dobra już się nie tłumacz, chodź posłuchamy razem. - ukazał swoje śnieżnobiałe zęby i przyłożyliśmy głowy do drzwi. Mieliśmy twarze na przeciwko siebie, więc widziałam każdy skrawek twarzy Harrego. Czy on był równie zboczony jak ja? A może na odwrót? Widziałam jak się wsłuchuje i uśmiecha. Nie powiem, ale jego zielone tęczówki tak mnie zahipnotyzowały, że zaczęłam zbliżać się do jego twarzy. To panowało nad moim ciałem. Spojrzał na mnie a uśmiech nie znikał mu z ust. Zbliżyliśmy się i nasze usta się złączyły.  Nagle otworzyły się drzwi. Louis wyszedł a my szybko oderwaliśmy się od siebie. Staliśmy jak wryci. Lou spoglądał na nas z głupawym uśmieszkiem. Nagle Hazz przerwał tę niezręczną ciszę.
- Stary coś ty tam robił? - na naszych twarzach za widniały szerokie uśmiechy.
- Pompki i brzuszki. A wy. pfff. Hahahaha! - chwycił się za brzuch i poszedł w stronę swojego pokoju. Przynajmniej tak myślę, że w jego stronę, bo nigdy nie widziałam tego pomieszczenia. Nawet nie wiedziałam gdzie ono jest.
- Dupek! - wycedziłam mu gdy mnie omijał. Poszłam do swojego pokoju i to co tam zobaczyłam prawie rozwaliło mi psychikę.
_______________________________________________________________________
Myślę, że się podoba i przepraszam od razu za wszystkie błędy!
------------
Ja nie wiem co robię źle, ale prawie nikt nie komentuje. Proszę Was serdecznie żebyście komentowali. Bo 1 kom mnie nie motywuje :c Nie wiem czy mam to dalej pisać, czy Wam się podoba, czy jest ciekawy? Więc proszę Was abyście wyrazili swoją opinię.

                                                   3 KOM NEXT  lecz wstawię rozdział gdy tylko będę miała czas <3

wtorek, 8 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 7

Obudziły mnie szmery dochodzące od strony Avril. Otworzyłam lekko oczy.  W pokoju było ciemno. Ktoś nagle wszedł. To był Louis. Przestraszyłam się i już chciałam krzyczeć, ale on nie podszedł do mnie tylko do Av. Usiadł na jej łóżku. Najwyraźniej mnie nie zauważył. Złapał ją za dłoń i zaczął głaskać po policzku. Dziewczyna dalej spała.
- Kochanie, przepraszam, że Cię tak potraktowałem. Nie potrafię opanować uczuć. A gdy czegoś nie potrafię to wpadam w furię. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Wiesz, bo kiedy Cie zobaczyłem wiedziałem, że to jest to. Po prostu ja Cie k.... - i w tej chwili do pokoju wszedł Harry. Lou odsunął się od dziewczyny i wyszedł. Harry poklepał go po ramieniu i ruszył za nim. Mam wrażenie, że musieli załatwić jakąś sprawę.
Podniosłam się z łózka i poczłapałam cicho do Av zobaczyć czy nic się jej nie stało. Gdy byłam już pewna, że nic jej nie jest to udałam się do kuchni. Chłopaków tam nie było. Podeszłam do lodówki i wyjęłam sok pomarańczowy. Wypiłam łyk, zimny dreszcz przeszedł moje ciało. Odstawiłam kartonik na miejsce. Podeszłam do dużej sofy i usiadłam na chwilę. Wyjrzałam przez okno. Mocno padało. Uwielbiam taką pogodę. A zwłaszcza w nocy. Miałam wielką ochotę tam teraz wyjść, ale bałam się, że coś mi się stanie. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Nie chciałam nawet myśleć co będziemy musiały robić. Nie mam zamiaru im służyć. Niech mnie pocałują w nos!. Położyłam się na brzuchu i próbowałam zasnąć. Na marne. Znów podniosłam głowę i wstałam. Poszłam niepewnie w stronę pokoju Hazzy. Zapukałam cicho. Chłopak nie spał. Ucieszyłam się w duchu. Podeszłam do krzesełka które stało niedaleko drzwi i usiadłam na nim. Chłopak podszedł do mnie i złapał za rękę. Ja stanęłam. Podszedł do łóżka i usiadł. Spoglądał  w moje oczy z pożądaniem. Później przeszedł wzrokiem niżej. Stanął na moich piersiach. Oblizał lekko usta i podszedł do mnie.
Chwycił moją dłoń i delikatnie przejechał opuszkami palców po mojej twarzy a następnie delikatnie po moim ramieniu. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Powoli odpływałam. Po chwili poczułam jego miętowy, zimny oddech na mojej szyi. Przygryzł delikatnie płatek mojego ucha a ja gwałtownie chwyciłam jego koszulkę. Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko i gwałtownie wpił się w moją szyję. Wbiłam paznokcie w jego plecy a ona ponownie się uśmiechnął. Cicho jęknęłam a on uśmiechnął się miedzy pocałunkami. Do pokoju wparował Lou. Odepchnął mnie od Harrego i zabrał go gdzieś ze sobą. Ja usiadłam u niego na łóżku i czekałam. Po 10 minutach Harry wrócił i zaproponował, żebyśmy poszli na imprezę. Była 23:00 więc spokojnie mogliśmy iść. Szybko pobiegłam obudzić Av i uświadomiłyśmy sobie, że nie mamy w co sie ubrać. Znów ta sama sytuacja. Postanowiłyśmy coś wykombinować. Przeszukałyśmy cała szafę, która stała w pokoju i znalazłyśmy dwie piękne sukienki do połowy uda. Do tego leżały gdzieś leszcze szpilki. Ubrałyśmy się  i poszłyśmy do salonu. Czekali tam chłopcy. Lou wyszedł chwilę przed nami. Harry otworzył nam drzwi a my wyszłyśmy przed dom i wsiadłyśmy do dużego czarnego BMW. Zajęłam miejsce z tyło obok Hazzy. Avril usiadła z przodu jako pasażer. Jechaliśmy długo a ja zdrzemnęłam się chwilę. Gdy wysiadaliśmy Harry otworzył mi drzwi a ja koślawo wysiadając lekko się zachwiałam.
- Spokojnie kochanie jeszcze nie weszliśmy na imprezę a ty już się przewracasz. - uśmiechnął się lekko.
Podeszliśmy do dużego goryla. Harry tylko pokazał mu gest dłonią a on nas przepuścił. Najwyraźniej się go bał. Weszliśmy do środka a mnie uderzył ostry zapach tytoniu, alkoholu i narkotyków. Nie przepadałam za takimi imprezami. Podeszliśmy do baru i lok zamówił nam po drinku. Nie było wolnych miejsc, więc Harry wziął mnie ze sobą i gdy podeszliśmy do przepełnionego stolika wszyscy się odsunęli gdy zobaczyli Harrego. Zdenerwowałam się trochę i usiadłam obok zielonookiego. Lou przyniósł nam drinki. Zrobiłam jeden łyk i poczułam jak gorąco przepływa przez mój przełyk. Nie skrzywiłam się, bo byłam już przyzwyczajona. Często w domu robiłam sobie drinki. Przez całą imprezę Harry przytulał mnie do siebie nie dając mi się ruszyć.  Na szczęście chłopakowi spadł telefon pod stół, więc na chwilę mnie puścił. Ja lekko się odsunęłam nabierając powietrza. W pewnym momencie podeszła do nas wysoka blondynka i zepchnęła mnie z miejsca gdzie siedziałam a sama je zajęła. Mocno się na nią wkurzyłam. Bo to było moje miejsce obok Harrego. Cała się zaczerwieniłam i na razie postanowiłam załatwić to na spokojnie.
- Hej to moje miejsce złaź. - powiedziałam stanowczo.
- Bo co mi zrobisz szmato hahaha! - wyśmiała mi się prosto w twarz.
-Wkurwiłaś mnie moja droga. - powiedziałam a moje pięści zacisnęły się. nigdy jeszcze nie znałam się od tej strony.
- Oj jak mi przykro. - zlekceważyła mnie. czego nie cierpiałam. Odwróciła się do Harrego, który zaczął z nią rozmawiać.  Myślałam, że załatwię to na spokojnie, ale tak się nie dało. Wytargałam dziewczynę za włosy na co pisnęła. Postawiłam ją przed sobą i przyłożyłam jej z liścia w twarz. Oddała, ale nie tak mocno jak myślałam. Bała się mnie. Zaczęłam okładać ją pięściami. W końcu powaliłam ją na ziemię i targałam za jej sukienkę. Harry i Lou stali i przyglądali mi się. Gdy dziewczyna zaczęła pluć krwią wstałam i kopnęłam ją z całej siły w brzuch. Po tym zdarzeniu chłopcy szybko zabrali nas z imprezy i pojechaliśmy do domu.

***
Leżałam już umyta po tym całym zdarzeniu w moim łóżku. Do pokoju wszedł Harry. Av była w salonie.
- Nieźle się bijesz kochanie. - powiedział
- E.. dzięki? - nie wiedziałam co powiedzieć.
-Na prawdę. Będą z Ciebie ludzie kocie.  - powiedział to zbliżając się do mnie i zaczynając składać mokre pocałunki na mojej szyi. Nagle poczułam ból w okolicach miejsc pocałunków. Syknęłam z bólu a na moim ciele widniała ogromna malinka. - Jesteś moja. Tylko moja.  - powiedział to tak oschle, że zaczęłam się bać. Po tym wszystkim Hazz wyszedł  i zostawił mnie samą na łóżku.

______________________________________________________________
No heeey <3 zrobiłam nową stronę <3 nie było 7 kom ale wstawiam.
Słuchajcie. 3,4 kom mnie nie motywują ;-; więc nie wiem czy mam dalej pisać. Mam nadzieję, że się podobało. CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3


                                                3 KOM NEXT 


środa, 26 marca 2014

ROZDZIAŁ 6

Nie mogłam w to uwierzyć. Przede mną stał ten chłopak w kominiarce. Po co mu ta kominiarka? Bałam się, że coś mi zrobi. Moje ciało drżało. Spróbowałam uciec przez otwarte drzwi. Nic to nie dało bo napastnik był silniejszy ode mnie i jednym ruchem ręki przywarł mnie do zimnej ściany. Zaczął mnie dotykać. Najpierw zaczął od rąk. Delikatnie je musnął. Zaczesał ręką za ucho mój opadnięty kosmyk włosów. Z moich oczu polały się łzy. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Ja wykorzystując sytuację szybkim ruchem zdjęłam z jego głowy kominiarkę. Moje źrenice powiększyły się o połowę. Zesztywniałam. Przede mną stał nie kto inny jak Lou. Zdziwiłam się niezmiernie. Przecież Louis nie miał na sobie maski. O co tu chodzi? Próbowałam się wydostać z jego uścisków. Płakałam i krzyczałam żeby mnie zostawił. Nie pomogło.
- Twoją przyjaciółeczkę już załatwiłem. Teraz twoja kolej. - szepnął mi do ucha niebieskooki.
- Dla - dlaczego to robisz? - wyszeptałam przez łzy
- Bo twój kochany tatuś mi Cię sprzedał. Miał u nas dług i go nie spłacił. W zamian dał nam Ciebie, skarbie.
- Nie mów tak do mnie. - te słowa były błędem.
- Nie rozkazuj mi suko! - chłopak wrzasnął i rzucił mnie na podłogę. - jeszcze Cię załatwię.
- Czekaj! Nie! Co z Avril?! - wrzeszczałam - Błagam zostawcie mnie! - chłopak nie zwracając na mnie uwagi wyszedł z pomieszczenia. Zastanawiałam się dlaczego mój ojciec tak postąpił. Był zwykłym człowiekiem. Troszkę tajemniczym ale nie zachowywał się podejrzanie. Mieliśmy problemy finansowe po śmierci mamy. Tata po tym zdarzeniu zaczął pić i ćpać. Później zmarł na zatrucie alkoholowe. Może pożyczał od nich kasę na zioło? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Mam tylko nadzieję, że jakoś to z nimi uzgodnię. Zostałam z tym wszystkim sama.

***

Siedziałam na podłodze płacząc. Minęło kilka godzin. Przynajmniej tak mi się wydawało. Do pokoju wszedł Lou. Podsunęłam się pod ścianę. Chłopak pociągnął mnie za rękę i zabrał do jakiegoś dużego pomieszczenia. Znajdowała się tam duża kanapa i dwa fotele. W kącie stał stolik i jedno krzesło. Nie było okien. Jedynie małe lustro zawieszone na ścianie. Lou popchnął mnie na fotel i wyszedł. Słyszałam czyjąś kłótnię. 
- Nie rób jej nic! Ona niczym nie zawiniła! - krzyczał znajomy głos.
- Jak to?! Przecież jej ojciec jest nam winien kupę szmalu!
- No i co? I tak nie ma jak tego spłacić. Ogarnij się stary. Miej serce. Jedna osoba Ci nie zaszkodzi. Z resztą, ona może się do nas przyłączyć.
- Niech Ci będzie. Następnym razem nie zlituję się nad nikim!
- Dobra, dobra. Pójdę do niej.
W tedy w mojej głowie pojawiły się najgorsze myśli. Co on mi zrobi. Ja schowałam się w kącie pokoju i skuliłam nogi pod klatkę piersiową. Schowałam głowę w nogi i siedziałam tak lekko kołysząc się to w przód, to w tył. Do pokoju wszedł kto? Myślałam, że to są jakieś jaja. Najpierw Lou a teraz. Teraz Harry. Wstałam gwałtownie jak zaczął się do mnie zbliżać. Oparłam się o ścianę. Chłopak wyciągnął do mnie rękę. Ja niepewnie mu ją podałam. Usiadłam dalej przerażona na kanapie obok niego.
- Słuchaj skarbie... - zaczął loczek - obiecuję, że nie dam  Cię nikomu skrzywdzić. - Chłopak usiadł bliżej mnie i splótł nasze palce. - obiecuję.
- A co z Av? W ogóle o co tu chodzi Hazz?! - podniosłam głos
- Avril nic nie będzie. Żeby się chronić, przez pewien czas musicie dla nas pracować. - posmutniał.
- Jak to dla Was?
- Nieważne...  Lou zmienił się i to strasznie gdy poznał Av i Ciebie.
- Dlaczego wyjechaliście?
- Musieliśmy się przeprowadzić bo wpakowaliśmy się w kłopoty. 
- Dlaczego obrabowaliście sex shop? - zaśmiałam się delikatnie. 
- Proszę Cię, nie pytaj. - jego kąciki ust uniosły się do góry. - na razie będziecie mieszkały z nami. Niczego Wam nie zabraknie. Zadbam o to.

***

Harry prowadził mnie i moją przyjaciółkę do naszego pokoju. Stanęliśmy przed dużymi, białymi drzwiami. Wchodząc do pomieszczenia oślepił mnie blask słońca podającego z wielkiego okna. Był ogromny. Ściany koloru szarego a sufit czarnego. Stały tam dwa łóżka. Jedno niebieskie drugie zielone. Rzuciłam się na niebieskie.  Nie wiem czemu ale spodobało mi się one. Obok mnie usiadła Av a ja mocno się w nią wtuliłam.
- Co on Ci zrobił? - zapytałam zaniepokojona.
- Nic takiego.  - ja wiem, że kłamała. Nie była w tym mistrzem.
- Avril... - podniosłam pytająco brew.
- Nic, tylko mnie pobił. - odsunęłam rękawek jej koszuli i ujrzałam kilka siniaków.
- Będzie dobrze. - przytuliłam ja mocno.

***
Musiałam skorzystać z toalety. Nie wiedziałam co się stanie gdy wyjdę za pokój. Nie miałam pojęcia gdzie znajduje się łazienka. Poinformowałam przyjaciółkę, że idę szukać toalety. Ona tylko skinęła głową. Wyszłam ostrożnie poza framugę. Moim oczom ukazał się długi korytarz. Szłam przed siebie. Zauważyłam uchylone drzwi. Weszłam do środka. Nikogo w nim nie było. Rozejrzałam się uważnie. była to sypialnia. Pokój był utrzymany w ciemnych kolorach. Podeszłam do małej szafki nocnej, na której sało niewielkie zdjęcia przedstawiające Louisa i Harrego. Wzięłam je do ręki. Przetarłam  z kurzu. Uśmiechnęłam sie lekko. Nagle poczułam jak obrazek został wyrwany mi z rąk.
- Nie ładnie tak - pomachał palcem Lou.
- Ja.. - zanim zdążyłam coś jeszcze powiedzieć leżałam już na łóżku Louisa.
- Zostaniesz ukarana - wyszeptał w moją szyję.
- Zostaw mnie, błagam! - krzyczałam i wyrywałam się gdy chłopak zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi.
- Stary zostaw ją! - wrzasnął Hazz wbiegając do pokoju i odciągając Lou ode mnie.
- Bo co?! - stawiał się Louis.
- Bo pożałujesz! Spieprzaj! - wypchnął go za drzwi. - Przepraszam Cię. Znowu go poniosło. - Usiedliśmy i lok ponownie objął mnie w uścisku. Moja twarz oblał rumieniec. Harry złapał moje małe dłonie w jego. - Przepraszam - wyszeptał cicho i musnął swoimi wargami mój policzek.
Usłyszałam krzyk Avril. Pobiegliśmy do naszego pokoju i widzieliśmy jak Lou siedzi okrakiem na Av i okłada ją pięściami.
- Zostaw ją idioto! - krzyknął Harry i rzucił się na chłopaka.
- Ta dziwka sobie zasłużyła! - niechętnie stał a ja podbiegłam do dziewczyny i zaczęłam oglądać jej rany.
- Spierdalaj Lou! Idź się przejść! - ponownie wypchnął go za drzwi.
- Będzie dobrze - powiedziałam do przyjaciółki a ona słabo się do mnie uśmiechnęła.
- Wiem - wyszeptała. Harry pobiegł po apteczkę a ja zostałam.
Opatrzyłam rany dziewczyny i chciałam już się położyć. Poszłam się umyć i przebrać w pidżamę. Chwila. Ja nie miałam pidźamy. Postanowiłam pożyczyć coś od Harrego. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę pokoju Harrego gdzie napadł na mnie Lou.
- Przeszkadzam? - zapukałam cicho i weszłam
- Nie. Potrzebujesz czegoś? - zapytał Hazz.
- Właściwie to nie mam w czym spać. - zarumieniłam się lekko.
- Przecież możesz spać nago - uniósł znacząco brwi i uśmiechnął się pokazując szereg śnieżnobiałych zębów. Moją twarz zalał jeszcze większy rumieniec. Chłopak wstał i podał mi swoją białą koszulkę i jakieś zszorty. Podziękowałam i wróciłam do pokoju się przebrać.  Wyglądałam jak namiot w zadużej na mnie koszulce Harrego. Pachniała nim. Napawała się tym zapachem dłuższą chwilę. Avril już słodko spała. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zamknęłam powieki odpływając.
                      _______________________________________________________

Hej koteczky <3 Przepraszam, że tak dawno nie wstawiałam ale miałam kłopoty ;)
Nieważne mam nadzieję, że się podoba i zostawicie swoją opinię w kom.
Zdziwione , że Lou jest tym "złym" ? XD
Wybaczycie mi , że taki beznadziejny rozdział :c przepraszam za wszelakie błędy i wiem, że rozdział wyszedł mi okropny ;(
Podoba wam sie zmiana wyglądu? ;o
                                                            Nowa zasada

                                                           7 KOM NEXT <3

sobota, 15 marca 2014

ROZDZIAŁ 5

Te dwie tajemnicze osoby weszły do namiotu. My siedziałyśmy cichutko jak myszki. Nic a nic się nie odezwałyśmy. Cała się trzęsłam. Bałam się, że jak nas znajdą to nam coś zrobią.
 - Stary nie możesz tak. Przecież jak ty wrócisz to ona się załamie jak się dowie. - Usłyszałam znajomy głos.
 - Nie Twoja sprawa Louis. - Gdy usłyszałam to imię, mój oddech się nieco uspokoił, ale na twarzy Av pojawił się wielki uśmiech.
 - No ok. Rób jak chcesz.
 - Jestem ciekawy czy jeszcze mnie pamięta? Czy nie zapomniała? - głos ten był niewyraźny, ponieważ jego właściciel miał cały czas na głowie kask. Przynajmniej tak było słychać.
 - Nie martw się Lucy na pewno jeszcze pamięta. - Gdy usłyszałam swoje imię podskoczyłam tak, że podniosłam stolik a ten się przewrócił. Kątem oka zauważyłam Lou i tę tajemniczą postać. Avril spoglądała na mnie swoim zmieszanym wzrokiem. Od razu wybiegłyśmy z namiotu. Nie mam pojęcia czemu. Może dlatego, że obok Lou stał ten koleś? Nie wiem, ale przecież był tam Lou. To czego ja się przestraszyłam? Wybiegając za namiot usłyszałam głos Louisa.
 - Lucy! Czekaj! - nie zwracałam na to uwagi. Tak jak Av. Biegłyśmy dalej. Jakimś cudem wybiegłyśmy na uliczkę gdzie znajdowała się nasza drużyna. Jak się tam znalazłyśmy? Nie mam zielonego pojęcia. Usiadłyśmy koło dziewczyn a ja wykrztusiłam tylko ciche - Ja pierdole - do Avril.

***

Siedziałyśmy już w swoim pokoju. Byłam tak zszokowana tym co się dziś stało, że od razu zasnęłam.
Obudziłam się rano. Postanowiłam się ubrać i zeszłam na śniadanie.
Av już czekała na mnie z dziewczynami. Poszłyśmy na stołówkę. Miałyśmy dziś dzień wolny. Poszłyśmy sobie z Avril na miasto. Chodziłyśmy po sklepach, kawiarenkach i innych dziwnych sklepach. Przechodziłyśmy koło Sex Shop'u. Zaczęłyśmy się głośno śmiać. Podeszłyśmy bliżej. Ja oglądałam przez szybę " zabawki " i chichotałam. Wołałam Av lecz nie reagowała. Spojrzałam w jej stronę. Stała i wpatrywała się we wnętrze sklepu. Wyszedł z niego Louis.
 - Część dziewczyny! - uśmiechnął się radośnie.
 - H - hey... - wykrztusiła z siebie Avri. Stałyśmy jak wryte w ziemie.
 - Czemu wczoraj uciekłyście?
 - E... e .... my.... - Nie potrafiłam nic powiedzieć.
 - Rozumiem. Ale teraz chodźmy gdzieś indziej. - po tych słowach usłyszałam krzyk, ze sklepu wybiegł jakiś chłopak w kominiarce. Lou znacząco się na niego spojrzał i jeden chwycił pod ramie Av a drugi mnie. Wbiegliśmy do czarnego BMW. Wsiadłyśmy na tyły auta. Jechałyśmy długo, W końcu zatrzymaliśmy się pod piękna białą willą. Wysiedliśmy a Louis zaprowadził nas do środka. Usiadłyśmy na kanapie. Chłopcy gdzieś poszli a ten koleś cały czas miał na sobie tą kominiarkę. Siedziałyśmy tak z 15 min. gdy nagle poczułam za sobą czyiś oddech. Po sekundzie miałam worek na głowie. Ktoś prowadził mnie przez długi korytarz. Na pewno schodziliśmy po schodach. Z tego co widziałam przez ten lekko prześwitujący worek to weszłam do jakiegoś pomieszczenia. Ktoś popchnął mnie na łóżko i zdjął worek z głowy. Światło z małej żarówki powieszonej na środku małego pokoju oślepiało mnie więc nie widziałam kto to był. Schowałam głowę w łóżko a ta osoba wyszła z pomieszczenia i zamknęła drzwi. Słyszałam tylko krzyk mojej przyjaciółki. Zaczęłam chodzić po pokoju i walić w drzwi. Nic to nie dało. Wyjrzałam przez dziurkę od klucza. Również nic. Usiadłam na podłodze i zaczęłam szukać mojego telefonu. - Cholera! - krzyknęłam, po czym szybko zasłoniłam usta ręką. Bateria oczywiście była wyładowana. Siedziałam tam i myślałam jak się wydostać. Zasnęłam na ziemi. Obudził mnie czyiś dotyk. Była to męska dłoń. Leżała ona pod moją koszulką na plecach. Udawałam, że dalej śpię. Bałam się okropnie. Poczułam, że mój stanik jest rozpięty. Szybko wstałam i podbiegłam do ściany. Zapięłam stanik nie spoglądając na sprawcę. Podniosłam lekko głowę ku górze. To co ujrzałam prawie przyprawiło mnie o zawał.
                                                   _______________________________
Przepraszam, że taki krótki. ;3 Komentujcie , przesyłajcie innym. :***
Jak myślicie kto to tam stał ? xd

sobota, 8 marca 2014

ROZDZIAŁ 4

W nocy śnił mi się Harry. Znowu. Dlaczego jak o nim śnie to się cieszę a gdy budzę wraca cały ból? Nie lubię tego uczucia. Zaczyna być już trochę męczące. Staram się je zwalczyć ale nie daje rady. Poszłam się umyć zabierając ze sobą moje ubrania przyszykowane dzień wcześniej.
Zeszłam zjeść śniadanie. Przywitałam się z mamą i pochłonęłam 2 tosty. Poszłam spakować torbę podróżną. Sprawdzić czy wszystko zabrałam. Zniosłam walizkę po drzwi. Zabrałam torbę podróżną i położyłam na walizce. Usiadłam na kanapie, ponieważ miałam jeszcze trochę czasu. Włączyłam telewizję. Leciałam po kanałach. Natrafiłam na kanał sportowy. Mówili coś o siatkówce więc podgłośniłam dźwięk. Chciałam już przełączyć, na ekranie pojawiła się twarz Avril. Ze zdziwienia uniosłam prawą brew ku górze. Reporterka mówiła o naszych mistrzostwach w Londynie. Z wrażenia otworzyłam lekko usta. Przetarłam oczy. Myślałam, że to jakiś sen. Wyłączyłam sprzęt i pobiegłam do mamy. Wtuliłam się w nią mocno i powiedziałam jej o tym. Cieszyła się razem ze mną. Byłam taka szczęśliwa. Spojrzałam na zegarek. Była 8:20 a zbiórkę miałam o 8:30. Zabrałyśmy się z mamą do auta. Wrzuciłyśmy walizki do bagażnika i podjechałyśmy pod szkołę. Uściskałam mamę i po załadowaniu bagażu wsiadłam do busa. Zajęłam miejsce koło tej mojej głupiutkiej blondyneczki. Czekała już na mnie. Pomachałam mamie przez okno. Bus ruszył. Jechałyśmy około 2 godziny na lotnisko. Przez ten czas słuchałam muzyki i myślałam co najpierw pozwiedzać. Dotarliśmy na lotnisko. "Pozbycie" się bagażów zajęło nam chwilę. Całą grupka szliśmy już do samolotu. Trener dał pani bilety do sprawdzenia i weszliśmy na pokład. Zajęłyśmy miejsca. Podróż była krótka zaledwie 3 godz. W samolocie podziwiałam widoki przez okno. Czasami zdarzały się turbulencję, ale dałam radę. Wylądowaliśmy, odebraliśmy bagaże i pojechaliśmy do naszego hotelu. Był piękny. Urządzony nowocześnie. Białe ściany szara podłoga. Srebrne ozdoby. Wszystko dopasowane idealnie. Dostałam pokój z Avril, ponieważ został nam tylko jeden pokój i był on dwuosobowy. Wzięłam kartę do pokoju i pociągnęłam za sobą Av. Weszłyśmy i rzuciłyśmy się na nasze łóżka. Wszystko tutaj było takie elektroniczne i nowoczesne. Rozpakowałyśmy się i poszłyśmy na taras. Miałyśmy swój własny taras! Widok z niego był przecudowny. Trener powiedział, że dziś możemy robić co chcemy, bo już jutro czekają nas treningi. Wzięłam prysznic i się przebrałam.
Moją czynność powtórzyła blondynka. Chciałyśmy pozwiedzać troszkę Londyn, więc wybrałyśmy się na przechadzkę pod Big Ben'a. Wróciłyśmy późnym popołudniem. Zmęczone po całym dniu poszłyśmy spać.

***

Trening jak zawsze. Męczący a efekty są. Dziś się starałam. Trener nawet mnie pochwalił. Po treningu wróciłyśmy  do hotelu. Umyłyśmy się i zeszłyśmy na obiad. Zjadłyśmy. Był bardzo sycący i smaczny. Wieczorem wybrałyśmy się całą drużyną na spacer. Chodziłyśmy już tak dobre 4 godziny. Postanowiłyśmy usiąść i odpocząć. Poszłam z Av po picie dla wszystkich. Szłyśmy przez ciemną alejkę. Nawet nie wiem jakim cudem się tam znalazłyśmy. Usłyszałam warkot motoru. Av uwielbiała motory więc pociągnęłam ją w stronę hałasu. Wyszłyśmy zza budynku i skręciłyśmy w lewo. Naszym oczom ukazał się tłum ludzi. Przeciskałyśmy się przez nich. W tle było cały czas słychać hałas motorów i czuć zapach benzyny i spalin. Podeszłyśmy bliżej. Na motorach siedzieli zawodnicy. Widać było, że to jakieś wyścigi uliczne. Zaciekawiło mnie to. Podeszłyśmy jeszcze bliżej. Na koniec podjechał trochę spóźniony zawodnik z numerem 69. Na głowie miał czarny kask. Zaśmiałam się lekko. Ten zawodnik wydawał mi się strasznie znajomy. Poszłyśmy pozwiedzać to miejsce. Widziałyśmy wiele pięknych motorów. Przechadzałyśmy się w poszukiwaniu czegoś do picia. Weszłyśmy do pierwszego lepszego namiotu. Owszem wyglądał on na prywatny. Rzeczywiście były tam baniaki z wodą. Nalałam nam po kubku wody. Usłyszałam jakieś szmery dochodzące zza namiotu. Zignorowałam to. Zasłona namiotu zaczęła się rozsuwać.  Zaczęłam panikować. Szybko schowałyśmy się z Av pod stolik z obrusem zwisającym do ziemi. Do namiotu weszły dwie osoby.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemka koteczkyy :3 Od razu ostrzegam, że akcja teraz nie co sie zwolni, ponieważ chce powoli i spokojnie rozwijać fabułę. Komentarze mile widziane XDDDD Jak myślicie kto to wchodzi do namiotu xd ?

niedziela, 2 marca 2014

ROZDZIAŁ 3

Wróciłam do przyjaciół. Harry siedział tam już ubrany. Jak i cała reszta. Podeszłam do Av a ona podała mi moje ubrania. Dopiero teraz zorientowałam się, że dalej jestem w bieliźnie. Blondynka zasłoniła Niallowi i Louisowi oczy. Zaśmiałam się cicho w duchu. Harry tylko mi się przyglądał. Moją twarz zalały mocne rumieńce. Chłopak triumfalnie się uśmiechnął. Pobiegłam do łazienki i ubrałam się z powrotem. Wróciłam do salonu. Wszyscy śmiali się w najlepsze. Dołączyłam do nich.
 - Hey idźcie ktoś po jakąś wódkę! - wrzasnął Lou.
 - Ja pójdę - odezwałam się.
 - Sama? O nie moja panno, pójdziesz z Harrym. - spojrzeliśmy my na siebie a później na Lou równocześnie.
Szliśmy chodnikiem w niezręcznej ciszy. Całą drogę modliłam się żeby ten debil sobie poszedł albo co. Debil, ale seksowny. Co ty gadasz! Wcale nie. Czemu ja się oszukuję, jest seksowny i to bardzo. Zamyśliłam się i dowaliłam do słupa. Na chwilę urwał mi się film. Otworzyłam oczy i ujrzałam te piękne zielone tęczówki. Podniosłam się na nogi i ruszyłam dalej przed siebie. Doszliśmy do sklepu. Harry poszedł kupić alkohol, ale zamiast wódki kupił wino. Wróciliśmy do domu Lou rzucił się na wino. Wychlał je w minutę.
- Dobra, mamy butelkę więc gramy. Siadajcie mi tu szybko! - wrzasnął jak podniecone dziecko.
- Uspokój się Louis. - powiedział Avril.
Usiedliśmy w kole, na podłodze w salonie. Pierwszy kręcił Lou oczywiście. Wypadło na Nialla.
- Niall Prawda czy wyzwanie? - zapytał zniecierpliwiony Lou.
- Ummm... Wyzwanie?
- Dobrze, skoro tak to... Idź do domu obok i powiedz, że jesteś męską dziwką - zaśmiał się Lou.
- Ehh, no dobra - zachichotał blondyn. Czekaliśmy na niego z niecierpliwością. W końcu wrócił.
- I co?! - odezwałam się.
- E jest to dom staruszki i.. jak zadzwoniłem tam to wyszedł jej mąż. No i powiedziałem to a on tylko powiedział, że ok i mam mu dać swój numer.
- Dałeś?
- Tak, ale dałem numer Lou! - wszyscy tarzaliśmy się ze śmiechu.
- Teraz ty - podałam butelkę niebieskookiemu. Wypadło na Lou.
- A więc... rozbierz się i zrób nam tu striptiz. Hahahaha! - śmiał się blondynek.
- Bardzo śmieszne. - Lou zrobił minę typu " Are you fucking kidding me?" Natychmiast po tym chłopak zrzucił ze swojego ciała ubrania i został w samych bokserkach. Podszedł do kanapy, wszedł na nią i włączył pilotem muzykę. Zaczął machać tyłkiem, tak zawodowo. Jak by robił to od lat. Potem podszedł do Av i chwycił ją, żeby poszła z nim. Ona zrobiła na to minę " Really bitch?!" i poszła. Stanęła przed kanapą a nasz striptizer machał wszystkim czym się dało przed jej twarzą. Mieliśmy taką bekę. Lou ubrał się i zakręcił. Wypadło na mnie. Byłam przerażona, ponieważ znałam go i wiedziałam do czego jest zdolny.
- Masz... - Harry przerwał mu podchodząc do niego i szepcząc mu coś do ucha. - Masz.... pocałować Hazzę.
- Muszę? - zamilkłam po tych słowach.
- Yhym - pokiwał głową lokowaty.
- Ja pierdolę - wyszeptałam sama do siebie idąc w jego kierunku.. Usiadłam na przeciwko. Złapał moją brodę i podniósł delikatnie ku górze. Spojrzałam w jego piękne oczy wypełnione tymi samymi iskrami co w tedy w łazience. Nasze usta dzieliły milimetry. Przejechał dłonią po mojej ręce. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Dotykaliśmy się już nosami.
- Nie Harry, nie mogę! - wstałam szybko i pobiegłam do swojego pokoju.
- Co narobiłeś idioto?! - krzyczała na Louisa Avril. Pobiegła za mną ale ja zdążyłam zamknąć drzwi. Po 15 minutach ktoś zapukał.
- Wszystko ok? - usłyszałam głos.
- Nie twoja sprawa!
- A mogę wejść?
- Nie! - po chwili podeszłam do drzwi i otworzyłam je, do pokoju wszedł Niall..
- Nie przejmuj się tym. Lou jak wypije to jest z niego taki... No wiesz. Z moich oczu wypłynęły łzy. Wtuliłam się w blondyna. Odwzajemnił uścisk.
- Dlaczego to tak cholernie boli? - wydusiłam z siebie.
- Nie wiem Lucy, naprawdę nie wiem.
- Gdzie reszta?
- Właśnie wychodzą. jestem tylko ja i ty.
- Rozumiem, no to jeśli chcesz już iść to możesz. - lekko uniosłam kąciki ust.
- O nie ja Cie tak nie zostawię! W tym stanie? Nie ma mowy!
- Ok jak chcesz. Ja idę. Jak chcesz to śpij w pokoju mojej mamy.
- Na pewno?
- Tak. Ja idę spać dobranoc.
- Dobranoc.

***

Minęły 2 dni od tej całej sytuacji. Dzisiaj miałam iść znów do szkoły. Byłam już w drodze. Dostałam esemesa. - Przepraszam za tamto, ale przyznaj, że Ci się podobało księżniczko? ~ Hazz. - zdziwiłam się tą wiadomością. Skąd on miał mój numer? Szłam dalej. Weszłam do klasy. Nie było w niej ani Harrego, ani Nialla. Nawet podeszłam do Avril i zapytałam czy ich nie widziała? Powiedziała, że nie ale też nie umiała dodzwonić się do Lou. Lekcje szybko zleciały. Cały czas zastanawiałam się gdzie oni mogą być. Minął tydzień a ich dalej nie było. Zaczęłam wypisywać do Hazzy gdzie jest, co się stało, dlaczego go nie ma. Potem kolejny tydzień dalej nic. Zaczęłam popadać w depresję. Zamykałam się w pokoju. Kilka razy nawet sięgnęłam po żyletkę. Myślę, że gdybyśmy miały jakieś mecze w tym czasie to bym się tak nie zachowywała. Odstresowywały mnie one, zawsze. W końcu doczekałam się. Trener powiedział nam, że jeśli wygramy mecz, który odbędzie się jutro, to pojedziemy do Londynu na dalsze rozgrywki.

***

Został nam ostatni mecz. Strasznie się stresowałam. Cały czas Av próbowała mnie uspokoić. Pierwsza piłka została źle przyjęta. Ja w takim stanie nie mogłam pomóc dziewczynom. Jakimś cudem wygrałyśmy mecz. Cieszyłyśmy się ogromnie. Skakałyśmy z radości. Wszyscy się na nas dziwnie gapili. Miałyśmy to gdzieś. Wróciłam do domu oznajmiłam wszystko mamie i pobiegłam się umyć. Mama naszykowała mi już walizki, ponieważ wylot był już jutro. Wróciłam do pokoju i pakowałam się razem z mamą. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Odebrałam
- Cześć kochana - usłyszałam radosny głos mojej przyjaciółki.
- Siemanko! To już jutro!
- Nie mogę się już doczekać!
- Ja też , aaaaaa ! - cieszyłam się jak dziecko.
- Ja już spakowana, a ty?
- No prawie.
- Ok to papa - rozłączyła się.
Spakowałam ostatnie rzeczy i poszłam się umyć. Zeszłam do mamy i zjadłyśmy kolację. Mama mówiła mi, że cieszy się razem ze mną. Po kolacji poszłam się położyć bo chciałam być wypoczęta na następny dzień.
_________________________________________________________________________________
Jest kolejny rozdział <3 KOMENTUJCIE proszę, koment nawet najmniejszy wiele znaczy!
Mam nadzieję, że się podoba. Następny rozdział myślę, że będzie za tydzień. Miłego poniedziałku XD :* Moje koteczkyyy <333 Chcesz być powiadamiana o kolejnym rozdziale? Zostaw tu swojego aska <3 :P

wtorek, 25 lutego 2014

ROZDZIAŁ 2

Leżałam już w łóżku. Dalej zmieszana tą całą sytuacją. Założyłam słuchawki na uszy i puściłam moją ulubioną piosenkę. Puszczałam ją kilka razy. Zasnęłam. Miałam piękny sen. To wiem na pewno, ale nie wiem o czym on był. Wstałam. Byłam zła na świat, że ten sen się skończył. Chciałam spać dalej ale mama mi nie pozwoliła. Miałam przez to zły humor. Umyłam się, zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły. Podeszłam do szafki po książki do biologi. Nienawidziłam jej. Właśnie na tej lekcji miałam siedzieć z Harrym. Tylko tej, ale nauczyciele wymyślili sobie, że mamy tak siedzieć na każdej lekcji. Wzięłam książki i poszłam pod klasę. Spotkałam tam Av i się z nią przywitałam. Weszliśmy na lekcje. Usiadłam w ławce. Hazza już tam czekał. Jak już mówiłam nie miałam dziś dobrego humoru. On uśmiechnął się do mnie, na co ja tylko odprychnęłam i usiadłam obok. Minęła już czwarta lekcja. Właśnie zaczynaliśmy piąta. W połowie lekcji dostałam karteczkę od bruneta. - czemu się tak złościsz, zrobiłem coś nie tak? :) - ja tylko na niego spojrzałam a on troskliwie spoglądał w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego tylko i odpisałam - ty nic nie zrobiłeś, to przez świat. ;) - po tym jak to przeczytał spojrzał na mnie pytająco. Ja nic nie zrobiłam. Wpatrywałam się tępo w książkę. Gdy tak patrzał, serce waliło mi, jak by chciało ze mnie wyskoczyć. Po skończonych lekcjach poszłyśmy sobie z Avril do Nando's. Spotkałyśmy tam Nialla, Louisa i Harrego. Weszłyśmy i usiadłyśmy w stoliku naprzeciwko. Podszedł do nas kelner i zamówiłyśmy jedzenie. Co chwilę, przez przypadek spoglądałam na Harrego. Widziałam, że cały czas mnie bacznie obserwuje. Nawet Lou zaczął go szturchać w ramie. To nic nie dało. Poszłam do łazienki. Oczywiście wolna była tylko ta dla inwalidów. Weszłam, załatwiłam się i umyłam ręce. Chciałam już wychodzić. Poprawiłam ręką włosy i przekręcałam już kluczyk. Momentalnie do toalety wszedł zielonooki. Przestraszyłam się trochę. Chłopak przycisnął mnie do ściany swoim ciałem. 
 - Dlaczego jesteś taka nerwowa? - w jego oczach widniał niepokój.
 - Mówiłam Ci już, to przez świat. - prychnęłam.
 - Nie puszczę Cię dopóki mi nie powiesz czemu. - zaparł się - więc jak?
 - No bo miałam dziś taki piękny sen. I... 
 - I... ? - spojrzał mi głęboko w oczy. w tym momencie przypomniał mi się cały sen. Był w nim tylko Harry. Nikt więcej. Był cudowny. Całe szczęście w tym śnie to właśnie on.
 - I... byłeś w nim ty. Tylko ty... - uśmiechnęłam się lekko. A w jego oczach pojawiły się iskierki. Piękne iskierki. To były iskry radości.
 - Rozumiem... - nagle posmutniał. 
 - Harry?
 - Hmm? - zwiększył odstęp między nami.
 - Dlaczego jesteś smutny? - również posmutniałam.
 - Bo mi również śnił się podobny sen.
 - I co w nim było? Ty? Bo skoro podobny? - zaśmiałam się.
 - Była w nim dziewczyna... - nabrałam nadziei - ale nie byłaś nią ty.
 - Emm eee... - nie wiedziałam co powiedzieć bo do moich oczu napłynęły łzy. Otwarłam szybko drzwi i wybiegłam z lokalu. Odwróciłam się i widziałam tylko zdezorientowanych chłopaków i Av. Pobiegłam nad mój i Avril staw. To było takie nasze wspólne miejsce, o którym nikt nie wiedział. Była tam tylko jedna ławka. Ale nigdy na niej nie siedziałyśmy. Przebywałyśmy na dwóch wielkich kamieniach. Leżałyśmy śmiałyśmy się, płakałyśmy. To było miejsce gdzie mówiłyśmy sobie o wszystkim. Usiadłam tym razem na trawie. Było mi obojętne gdzie w tym momencie się znajduję. Marzyłam tylko o tym aby ten ból minął. Skoro to aż tak boli to ja chyba go kocham. Tak myślę, ale mam jeszcze mieszane uczucia. Przecież ja go nawet jeszcze dobrze nie znam. Chciałabym żeby to tak nie bolało. Po trzech minutach zjawiła się Avril. 
 - Co się tam stało?! - prawie krzyknęła 
 - Nieważne, nie chcę o tym gadać. - spuściłam głowę w dól.

***

Dziś miała do mnie wpaść Avril, z Lou i Niallem. Mama wyjechała na dwa dni do ciotki. Chata była wolna mogłam robić co chcę. Ale nie miałam najmniejszej ochoty na nic, po tym co się wczoraj stało. Ubrałam się.
Zrobiłam sobie delikatne loki i pomalowałam rzęsy tuszem. Zrobiłam kilka kanapek i ułożyłam je ładnie na talerzu. Zamówiłam wielką pizzę. Około 17:00 mieli przyjść. Była 17:01 zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i to co zobaczyłam wryło mnie w ziemię. Przez nimi stał Niall a zaraz obok niego Harry. Serce mnie zakuło. Stałam tak chwilę. Niall pomachał mi dłonią przed twarzą i się otrząsnęłam.
 - O cześć wejdźcie, proszę - uśmiechnęłam się lekko. 
 - No siema - powiedział Niall i wszedł podobnie jak i reszta, prócz Harrego. Stał cały czas przed drzwiami.
 - A ty nie wchodzisz?
 - Myślę, że nie jestem tu mile widziany... - głowę miał spuszczoną.
 - Nie no co ty ! Wchodź śmiało! - łkałam jak pies. A może jednak nie? Być może chciałam go tu, a może nie? Sama nie wiedziałam. Wszedł do środka. Usiedliśmy na kanapie. Rozmawialiśmy, ja przyniosłam kanapki. Oczywiście Niall wszystkie wpierdzielił od razu. Na szczęście po pięciu minutach dowieźli pizzę. Chciałam już zapłacić ale podszedł Niall i zapłacił za mnie. Po czym ukradł mi z rąk pizzę i uciekł do kuchni. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Musieliśmy zamówić jeszcze trzy bo blondyn był głodny. Poszłam do pokoju po karty bo mieliśmy grać w rozbieranego. Wróciłam. Graliśmy i pierwszy rozebrał się oczywiście Niall, wyglądał komicznie bo miał bokserki w ser. Tak, w ser. Następna była Av. Gdy już ściągała bluzkę, Lou się zaczerwienił. Wyglądał jak burak. Ja i Niall darliśmy się ze śmiechu. Tylko Harry wyglądał jakby na coś czekał. Przyszła kolej na niego. Rozebrał się a ja chwyciłam przyjaciółkę mocno za rękę. Byłam równie czerwona jak Louis. Przygryzłam wargę. Moją uwagę przykuły jego piękne tatuaże a także jego bokserki w kotki, były takie słodkie. Potem przyszła kolej na mnie. Gdy już miałam ściągać bluzkę, Avril chwyciła mnie za rękę i spytała 
 - Na pewno tego teraz chcesz? - zaniepokoiła się
 - Tak, daj spokój to tylko zabawa.
 - Ok dawaj! - zaśmiałyśmy się.
Ściągałam ją powoli. Na twarzy Hazzy było widać, że ukrywa rumieńce. Miał je tak małe, że prawie nie było ich widać. Ale jednak były. 
- Haahaha! - wrzasnął Lou. - Wygrałem!!! - szczerzył się jak głupi do sera.
-  Niall idź się ogarnąć - powiedziałam bo blondyn był cały w ketchupie.
Szłam do łazienki po schodach. Nagle poczułam na sobie czyjeś ręce. Był to Harry. Chwycił mnie i uniósł. Zaniósł do mojego pokoju i rzucił na łóżko. Nachylił się nademną. Cały czas byliśmy w bieliźnie.
 - Jesteś piękna - wyszeptał mi do ucha - przepraszam Cię za tamto.
 - Nie Harry, ja rozumiem, że ktoś inny Ci się podoba. - odepchnęłam go. Po moim policzku spłynęła łza. Harry nie odezwał się przez ten czas tylko wpatrywał się we mnie.
 - Czy ten sen był dla Ciebie ważny? - zapytał
 - Tak, był. Bo teraz nie ma już znaczenia, wiesz czemu. A zresztą na pewno przyśnił mi się przez przypadek bo ja nawet Cię dobrze nie znam. - spoważniałam.
 - Yhym... - chłopak wstał i wyszedł.

__________________________________________________________________________________________
Hejo <3 mam nadzieję, że się podoba komentujcie i polecajcie , to dla mnie wiele znaczy c:

poniedziałek, 24 lutego 2014

INFO WAŻNE!

Następny rozdział będzie jutro lub pojutrze c: rozdziały będę wstawiać mniej więcej co 5-7 dni, ponieważ nie mam teraz zbytnio czasu. Nauka i te sprawy xD. Jeśli chcecie abym was poinformowała o nowym rozdziale to napiszcie w kom swoje aski c:

sobota, 22 lutego 2014

ROZDZIAŁ 1

Chwilę szłam zdezorientowana ta całą sytuacją. Weszłam przez drzwi do hali. Wróciłam do mojej przyjaciółki i kontynuowałyśmy odbijanie. Sędzia wołał kapitanów. Podeszłam i zaczęliśmy losowanie. Ja miałam orła a przeciwnicy reszkę. Wypadło na mnie. Oczywiście wybrałam zagrywkę. Wróciłam do zespołu, wysłuchałyśmy kilku słów od trenera i wydałyśmy nasz okrzyk. Ustawiłyśmy się na linii bocznej przy linii ataku. Sędzia gwizdnął i klaszcząc w dłonie weszłyśmy na boisko. Stanęłyśmy w kółku  dziewczyny położyły na moją rękę swoje ręce i znów krzyknęłyśmy najgłośniej jak się dało nasz okrzyk. Podeszłyśmy pod siatkę i przywitałyśmy się z przeciwną drużyną. Wróciłyśmy do trenera napiłyśmy się ostatnie poprawki i weszłyśmy na boisko. Ustawiłyśmy się. Ja oczywiście w pierwszej linii razem z Av. Jedna z dziewczyn po gwizdku wykonała zagrywkę. Piłka przeszła na drugą stronę. Z trudnością ją odebrały. Przeszła na naszą stronę. Dziewczyny przyjęły dokładnie piłkę, Avril jako, że była wystawiającą wystawiła mi a ja wyskoczyłam do ataku i zdobyłyśmy punkt. I tak mniej więcej przez pozostałe mecze. Szło nam świetnie. Wygrałyśmy wszystkie mecze. Po meczach poszłyśmy się przebrać. Wracałyśmy do busa. Wróciłyśmy pod szkołę, pożegnałyśmy się z resztą zespołu i poszłyśmy do domu. Rozstałyśmy się przytulasem i poczłapałyśmy do swoich domków. Weszłam do domu, na spokojnie przywitałam się z mamą i poszłam do swojego pokoju. Wypakowałam swoją torbę. Wrzuciłam strój do prania i poszłam się umyć. Byłam bardzo spocona po meczu, a na dodatek było lato, lecz szkoła jeszcze się nie skończyła. Umyłam się i ubrałam.
Zadzwoniła do mnie Avril.
 - Hey bejbee! - usłyszałam jej radosny głos w telefonie.
 - No hey!
 - Idziemy gdzieś?
 - No spoczko. To będę u Ciebie za godzinę.
 - Ok no to pa!
 - No to paaa! - rozłączyłam się.
Powiedziałam mamie, że wychodzę. Zabrałam tylko telefon klucze i jakąś kasę do kieszeni. Postanowiłam, że się troszkę przejdę do parku. Usiadłam sobie na ławce. Wpatrywałam się w dzieci z podstawówki grające w siatę. Widziałam, że nie potrafią dobrze przyjmować więc podeszłam do nich i im pomogłam. Dochodziła 16.00. Właśnie na 16:00 byłam umówiona z Av. Uściskałam dzieci na dowidzenia i ruszyłam w kierunku domu przyjaciółki. Dotarłam i zadzwoniłam na dzwonek. Po kilku sekundach wybiegła do mnie i uścisnęła mocno. Poszłyśmy do Mc'Donalda bo byłyśmy głodne po meczu. Zjadłyśmy i poszłyśmy na spacer. Przechodziłyśmy akurat koło boiska. Postanowiłyśmy usiąść sobie na ławce w cieniu. Zaczęłyśmy się nudzić. Zauważyłam, że na boisku do siaty ktoś gra. Wpadłam na pomysł żebyśmy się do niego przyłączyły. Pociągnęłam przyjaciółkę za rękę i podeszłyśmy do chłopaka w naszym wieku. Na oko. Ale raczej był starszy.
 - Cześć jestem Lucy a to jest Avril. - uśmiechnęłyśmy się szeroko.
 - Cześć jestem Louis - odwzajemnił uśmiech.
 - Mogłybyśmy z Tobą pograć?
 - Jasne. Zaraz przyjdą tu moi kumple.
 - Ok to poczekamy. - ja usiadłam na ziemi a Av rozmawiała sobie z Louisem.
 - Już idą! - krzyknął w pewnym momencie Lou. Podszedł do wysokiego blondyna. Był słodki. - Siema stary! Słuchaj to jest Lucy - wskazał na mnie. ja pomachałam. - a to Avril - również ją wskazał. Ona równie pomachała jak ja. Chłopak odmachał.
 - Siema jestem Niall. - wyszczerzył się do nas.
 - A gdzie Harry? - zapytał Lou.
 - Zaraz przyjdzie.
Zaczęliśmy sobie grać. Zmęczyliśmy się więc usiedliśmy na ziemi. Rozmawiałam z Avril, a Lou z Niallem. Przez przypadek usłyszałam kawałek ich rozmowy
 - I gdzie ten Harry?
 - Powiedział, że zaraz przyjdzie. Całą drogę ze szkoły gadał o jakiejś dziewczynie co spotkał jak był u nich mecz w szkole, że zgubiła piłkę czy coś?  - w tedy zamurowało mnie. Od początku chciałam się znowu zobaczyć z tym chłopakiem. Ale nie miałam teraz pewności czy to na prawdę chodzi o mnie. Lokowaty szedł w naszą stronę. Zgłupiałam. Nie wiem dlaczego.
 - Harry! - wrzasnął Lou
 - Lou! - odwrzasnął loczek
 - Poznaj proszę, to jest Avril, a to Lucy - chłopak uśmiechnął się do mnie bardziej niż do Av.
Zaczęliśmy grać. Graliśmy około 2 godziny. Poczułam się zmęczona. Pożegnałyśmy się z chłopcami i poszłyśmy do domu. Wróciłam do domu i padłam na łóżko. Jutro szkoła. Umyłam się zjadłam kolacje i poszłam spać.

***

Szłam już do szkoły. Po drodze spotkałam Avril. Weszłyśmy. Do dzwonka na lekcje było jeszcze dużo czasu. Wyjęłam potrzebne książki z szafki. Wypadła z niej karteczka - Mam dla Ciebie niespodziankę kotku - kartka była anonimowa. No nic, ruszyłam pod klasę. Zadzwonił dzwonek. Weszłyśmy do klasy i jak zwykle usiadłyśmy w ostatniej ławce w klasie. Do klasy wparowało dwóch chłopaków.
 - Poznajcie waszych nowych kolegów, Harrego i Nialla. - obydwie zdziwiłyśmy się. Gdy chłopcy nas zauważyli od razu się uśmiechnęli. Usiedli w ławce obok nas. Podczas lekcji Harry rzucał do mnie karteczki.
 - I co cieszysz się ? - nie odpisywałam na początku ale gdy postanowiłam odpisać akurat nauczyciel musiał to zauważyć.
 - Proszę proszę, a co my tu mamy? No więc panie Styles. Usiądzie pan za karę z koleżanką Lucy w ławce. A pani Avril przesiądzie się do ławki do przodu. - Harry posłusznie wykonał polecenie nauczyciela. Zdziwiła mnie reakcja nauczyciela. No bo kto poważny by tak zrobił. Jakieś głupie dzieci rzucają do siebie karteczki, a co tam za kare usiądą razem. No po prostu jakieś pojebane on miał pomysły.
 - On zawsze taki nieogarnięty? - wyrwał mnie z zamyśleń głos chłopaka
 - Taaa... zawsze był z niego taki pojeb.
Zadzwonił dzwonek. Szliśmy na kolejną lekcję. Odłożyłam książki na parapet. Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i ciągnie. Był to Harry. Zaciągnął mnie do piwnicy. Przyparł do ściany. Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Czułam jego oddech na mojej szyi.
 - I co podobała się niespodzianka? - wyszeptał mi do ucha
 - T - tak - jąkałam się bo moje ciało się trzęsło.
Chłopak puścił mnie z uścisków i poszedł gdzieś zostawiając mnie tam samą. Wróciłam pod klasę. Spoglądałam ukradkiem na Harrego. On tylko się uśmiechał. Nie mogłam się skupić na lekcjach. Dostałam nawet jedynkę za to, że nie słucham na lekcji. Cały czas na niego spoglądałam. On dalej się tak głupio a za razem słodko uśmiechał. Po przeżyciach w szkole poszłam do domu, nawet nie czekając na Avril. Wróciłam i wzięłam prysznic.
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hey miśki mam nadzieję, że się podoba. Prosze Was komentujcie bo to motywuje ! <33

piątek, 21 lutego 2014

PROLOG

Właśnie kończyłam śniadanie. Jadłam kanapkę z dżemem i sok pomarańczowy. Zadzwoniła do mnie Avril. Miałyśmy dzisiaj grać półfinały między szkolne w siatkówkę. Udało nam się, na razie byłyśmy najlepszą drużyną. Odebrałam:
 - Hej
 - Cześć gotowa? - zapytała radośnie. - będę u Ciebie za 20 minut
 - Ok. - rozłączyłam się.
Spakowałam strój, który składał się z niebieskiej dopasowanej koszulki bez rękawów z numerem 4 i krótkich czarnych spodenek z numerem 4, oraz nakolanniki i buty. Zabrałam jakieś drobne pieniądze na picie. Ucałowałam mamę i wyszłam przed domu. Av już tam stała i szczerzyła się do mnie. Przytuliłam ją i poszłyśmy pod szkołę. Miałyśmy tam zbiórkę. Przywitałyśmy się z trenerem i pozostałymi dziewczynami z drużyny i weszłyśmy do busa. Przywitałyśmy się z kierowcą i zajęłyśmy z Avril miejsca na samym tyle. Jazda trawa około 1 godziny. Na miejscu poszliśmy jeszcze do sklepu i weszliśmy do hali. Weszłyśmy do szatni. Poszłam do toalety. Cholera! Mam okres. No świetnie, akurat przed meczem. Na szczęście, któraś dziewczyna miała podpaski i mi pożyczyła. Czułam się z tym źle. No nie ważne. Postanowiłam, że dzisiaj to wygramy, muszę zachęcić dziewczyny do walki. W końcu byłam kapitanem. Dziewczyny i ja przebrałyśmy się. Poszłam do trenera, żeby mi owinął palce plastrami usztywniającymi. Potem jeszcze kilka słów od trenera do całej drużyny. Zaczęłyśmy się rozgrzewać. Po rozgrzewce odbijałyśmy sobie piłkami w parach. Upadła nam piłka i uciekła na drugi koniec sali. Wyleciała przez drzwi na korytarz. Pobiegłam za nią. Szukałam jej i nie umiałam znaleść. Zrezygnowana wracałam w stronę sali. Przecierałam oczy i wpadłam na jakiegoś chłopaka. Miał brązowe loki i piękne zielone oczy.
 - Przepraszam, nie zauważyłam Cię. - wyszeptałam a moje policzki zalały się rumieńcami.
 - Nic się nie stało. - uśmiechnął się szeroko - czy to Twoja piłka?
 - Tak dzięki. - wzięłam ją z rąk bruneta i ruszyłam z powrotem w stronę sali.
_________________________________________________________________________________
Prolog jak prolog, krótki ale mam nadzieję, że się podoba CZYTASZ = KOMENTUJESZ  :3 Miłego czytania Miśki !

czwartek, 20 lutego 2014

BOHATEROWIE

                                   
                                   Lucy 19 lat. Gra w siatkówkę. Jest w drużynie razem ze swoją najlepszą                                                                                     przyjaciółką Avril.

                                  Avril 19 lat. Również gra w siatkówkę ze swoją najlepszą przyjaciółką Lucy.
                             
                                                Harry 20 lat. Jego najlepsi przyjaciele to Niall i Louis.

                                                 Niall 20 lat. Najlepszy przyjaciel Louisa i Harrego.
                                           
                                               Louis 22 lata.Jego najlepsi przyjaciele to Harry i Niall.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I co podoba się :D ?