wtorek, 29 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 9

Weszłam. Avril była przywiązana do łóżka a Lou smarował ją bita śmietaną. W tym momencie wybuchłam. Zaczęłam się tarzać po podłodze i Bóg wie co robić. Spojrzeli na mnie i znieruchomieli. Do pokoju wszedł zaniepokojony Harry. Akurat jadł kanapkę. Zobaczył to wszystko, kanapka spadła mu na podłogę i przyłączył się do mnie. Av była już cała czerwona ze wstydu, kiedy Louis próbował ją odpiąć. Uspokoiliśmy się trochę. Dalej czerwieni wstaliśmy i usiedliśmy na łóżku. Dziewczyna pobiegła do łazienki. Chłopak siedział na krześle i wydawałoby się, że jego stopy są dla niego bardzo interesujące. Harry podszedł do niego i kucnął. Rozmawiali. Zapukałam do łazienki i wślizgnęłam się do środka, szybko zamykając drzwi. Av brała prysznic. Ja podeszłam do toaletki i przeczesałam swoje włosy. Na podłodze zauważyłam krew.
-Av...!? - krzyknęłam żeby mnie usłyszała.
-Hmm?
-Co to za krew?
-Nieważne.
-Ważne. Zrobił Ci coś ?
-Nie.
-To co sie do cholery stało?
-Nic.
-Powiedz bo tam wejde.
-No..więc...ja....mam okres.
-Ah.. to wszystko wyjaśnia! - ucieszyłam się.

***

-Nieźle Ci idzie. - przyznał mi Harry, gdy oddałam kolejny strzał w stronę tarczy. Przyznam, że nawet się nie starałam. Dzisiaj chłopcy szkolili nas jak strzelać. Avril nie całkiem sobie radziła.
-Dzięki - moje policzki zalały się rumieńcem, a głowa pochyliła się w dół.
-Harry! - na szczęście Lou uratował mnie z tej głupiej i znienawidzonej dla mnie sytuacji.
Siedzieliśmy tam do 16:00 i po drodze do domu wstąpiliśmy do sklepu po jakieś jedzenie, bo z niewiadomego dla mnie powodu cały czas ubywało jedzenia z lodówki. Śmieszyło mnie to, że przy przejściu przez kasy, Harry wepchnął się przed kolejkę i oznajmił, że my dwie jesteśmy w ciąży. Więc muszą nam ustąpić miejsca. Tak też się stało. Zapłaciliśmy i wróciliśmy do domu. Na kanapie siedział nie kto inny jak Niall. Podbiegłam do niego i wtuliłam się w tors chłopaka. Kątem oka zauważyłam, że szczęka Harrego zaciska się a ręce formują w pięści. Odskoczyłam od blondyna i usiedliśmy na kanapie. Rozmawialiśmy kilka godzin. Jak na mnie to bardzo dużo, bo nie jestem zbyt rozmowna. W między czasie Harry zrobił nam wszystkim kanapki a później zamówiliśmy pizzę. Zielonooki cały czas mnie bacznie obserwował. Lustrował każdy nawet mój najmniejszy ruch. Przeraziłam się z lekka.

***

Siedziałyśmy już w pokoju. Av narzekała mi, że nie wie co ma robić, że chce się z tond wydostać. Miałam już tego serdecznie dosyć. Poszłam się umyć. Dziewczyna oznajmiła mi, że przejdzie się do Lou. Byłam ciekawa co znów będą robić. Weszłam pod prysznic. Tego mi było trzeba. Czułam jak każda kropla wody spływa po moim zmęczonym ciele. Zazwyczaj robiłam tak, żeby się odstresować. Zamknęłam oczy i myślałam o moim uczuciu co do Harrego. Sama nie wiedziałam co czuje. Byłam strasznie zmieszana. Przypomniałam sobie,  że nie zamknęłam drzwi na kluczyk. Cholera. Znając Hazze od razu tu wparuje. Szybko wybiegłam spod prysznica i odkryłam się ręcznikiem. Spięłam mokre włosy w niedbały kok. Zdążyłam założyć moją "pidżamę" składającą się z szortów Harrego i jego koszulki, która tak bosko pachniała. Pachniała nim. To był zapach, który nie równał się z żadnym innym. Nic by mi go nie mogło zastąpić. Stop. O czym ja myślę. Muszę się hamować. Usiadłam na łóżku.  Av dalej nie było.  Przypuszczałam czemu. Na tę myśl zarumieniłam się i zachichotałam.
- Co Cię tak śmieszy, skarbie ? - usłyszałam ten jego ochrypły i pociągający głos. Podszedł  oparł się o ścianę obok mojego łóżka.
- Nic takiego. - nie patrzałam na niego,  bo zauważył by czerwień moich policzkow.
- Spójrz na mnie.  - uniósł mój podbrudek tak, abym na niego spojrzała.  W moich oczach było rozbawienie a w jego ciekawość. Ta hipnotyzująca zieleń rozjaśniła się momentalnie.
- Myślę  co oni tam mogą robić?  - znów spuściłam głowę.
- Ja bym Ci zrobił lepiej. - wyszeptał mi prawie niesłyszalnie do ucha. Po czym przygryzł jego płatek. Wzdrygnęłam się a na jego twarzy widniał ten sam znany mi tak dobrze zwycięski uśmieszek.
- Hazz... - wyjąkałam gdy zaczął zachłannie całować moją szyję. Uwielbiałam kiedy to robił. Czułam się w tedy jak w niebie. Mogła bym tak wiecznie. Niestety była to tylko chwila zanim nie wylondowałam pod chłopakiem. Całował pokolei. Czoło, twarz, nos, usta, szyję. Odepchnęłam go, kiedy próbował wbić rękę pod moją koszulkę. Jęknęłam cicho po wplywem jego dotyku.
-  Podoba mi się jak na Ciebie działam,  co chciałaś powiedzieć ? - znów ten cholerny uśmiech. Wymamrotał mi kilka słow do ucha.
- Czemu jedzenie tak szybko ubywało z lodówki ? - depchnęłam go mocniej i zaczęłam rozmowę.
- Niall. - i wszystko już było jasne.
- Dobra, Hazz zostaw mnie już. - chłopak zachichotał i jeszcze raz wpił się w moją szyję.
- Lubie kiedy tak do mnie mówisz. - znów wymruczał mi do ucha. Byłam zdziwiona, że mu się postawiłam. Znając siebie to nie odzywałabym sie ani słowem.

__________________________
PO PIERWSZE
- BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA 1 TYS. WEJŚĆ.  SIŁA JEST W WAS MOJE MIŚKI KOCHANE ♥♥♥♥♥
PO DRUGIE
- MAM NADZIEJĘ,  ŻE SIĘ SPODOBAŁ ROZDZIAŁ, WIEM. TROCHE MI NIE WYSZEDŁ. STARAŁAM SIĘ.  PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY :// :***

                5 KOM NEXT <333

piątek, 18 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 8

                                    Przeczytaj notkę pod spodem, to ważne!
___________________________________________________________________________________
Rano obudziły mnie dźwięki tłuczonego szła. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam na dół. To tylko Louis strącił talerz ze stołu. Przez to, że mnie obudził spiorunowałam go spojrzeniem a on tylko uniósł ręce do góry i zaczął się śmiać. Wróciłam do pokoju. Otwierając drzwi zapomniałam mocniej docisnąć klamkę i dowaliłam nosem w twardą przeszkodę.Chwyciłam się za obolałe miejsce i syknęłam z bólu. Wchodząc - tym razem ostrożniej - do pokoju, obudziłam Avril. Dziewczyna najwyraźniej usłyszała jak się tłukę z tymi cholernymi drzwiami. Gdy mnie ujrzała otwarła szeroko oczy i podbiegła do mnie.
- Co się stało?! Louis Ci coś zrobił? - zapytała przerażona.
- Hahahaha nie! - zaśmiałam się i poklepałam ją po ramieniu. - rąbnęłam w drzwi, hahaha! - zwijałam się równocześnie ze śmiechu i z bólu.
- A matko, dziewczyno co ty wyprawiasz, hahahah! - obydwie śmiałyśmy się i tarzałyśmy po podłodze.
Do pokoju wszedł Lou a my stanęłyśmy na równe nogi.
- Wyłaź. - powiedział stanowczo spoglądając na mnie.
- Chyba śnisz - odpowiedziałam równie stanowczo.
- Nie słyszałaś? Wyłaź!
- Ok, ale jak coś jej się stanie...
- To co mi zrobisz, hahahah!? - po tych słowach wyszłam z pomieszczenia.
Siedziałam tak dłuższy czas. Louis wyszedł. Wróciłam do pokoju. Avril siedziała szczęśliwa na łóżku.
- Hej, mała co się stało, że masz takiego banana na ryjku? - spytałam i podeszłam do niej.
- Oj długa historia. Ale ty nie chciałabyś jej słyszeć, serio. Wybacz mi. - smutniała z każdym słowem.
- Ale dlaczego?
- Przepraszam Cię. Idę do łazienki.
- Ok, tylko się tam nie zgub! - zaśmiałam się a dziewczyna tylko posłała mi oczko.
Postanowiłam się ubrać. Włożyłam pierwsze lepsze znalezione dresy i zeszłam do salonu. Zastałam tam Harrego oglądającego telewizję.
- Hej. - powiedziałam cicho.
- Witaj piękna. - chłopak przywitał się i ukazał swój piękny uśmiech.  - Chodź tu. - poklepał ręką miejsce obok siebie.
- Mhm. - przytaknęłam i usiadłam obok. Chłopak zbliżył się do mnie i pogładził palcami po mojej malince na szyi. Syknęłam i chwyciłam się za obolałe miejsce.
- Moja.... - wyszeptał prawie niesłyszalnie.
- Mówiłeś coś? - tylko udawałam.
- Nie, nic - ponownie się uśmiechnął.
- Harry jest taka sprawa. - spojrzałam w te jego hipnotyzujące zielone oczy.
- Hmmm?
- Bo... ja - nie wiem czemu zaczęłam się bać
- Mów do cholery! - krzyknął na mnie a jego kolor oczu zmienił barwę na czarny. Jeszcze niggdy nie widziała go w takim stanie.
- Już nic... - odsunęłam się pod ścianę. On momentalnie był już przy mnie i czułam znów jego oddech na moim uchu. Przygryzł delikatnie płatek mojego ucha na co się wzdrygnęłam.
- O co chodzi? - mówił już spokojniej.
- Najpierw mnie puść. - wyszeptałam mu na ucho. Nie wiem czemu, ale czasami czułam wobec niego strach a czasami wielką swobodę i odwagę.
- Nie ma mowy. Mogła byś mi jeszcze uciec. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Harry, zostaw. - był już niebezpiecznie blisko mnie. Zdążyłam na szczęście odsunąć głowę.
Puścił mnie a ja się odsunęłam i poszłam do łazienki. Obmyłam twarz wodą i rozmyślałam dlaczego to tak jest. Dlaczego to właśnie ja i Avril musimy tu siedzieć zamknięte z nimi a nie kto inny? Oczywiście nikomu bym tego nie życzyła. Po prostu nie miałam już siły. Od dłuższego czasu czułam, że dzieje się ze mną coś dziwnego, coś z moją psychiką. Zaczęłam biegać po łazience i przeszukiwać wszystkie szuflady. Wreszcie znalazłam. Żyletka. Chwile rozmyślałam nad swoim życiem i nad tym co by się stało gdybym to zrobiła. - Nie, teraz tego nie zrobię - z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Osunęłam się po ścianie. Ktoś zapukał. Nie odezwałam się ani słowem. Do łazienki wszedł Lou a ja szybko schowałam żyletkę do kieszeni.
- Co tu się do cholery stało? - rozszerzył oczy i spoglądał to na mnie, to na bałagan, który przed chwilą zrobiłam.
- Nie, nic się nie stało. - wstałam i  spokojnym krokiem wyszłam z łazienki, zostawiając go tam zdezorientowanego z tym bałaganem.

***

Siedziałam z Avril w "naszym" pokoju. Ja czytałam jakąś książkę a Av słuchała muzyki. Do pokoju wszedł Lou i rzucił jakieś torby na środek po czym wyszedł. Było ich chyba z 50! Szybko podbiegłyśmy do toreb. W środku były najprzeróżniejsze ciuchy, buty i biżuteria.
- Czy ich powaliło? - zapytała blondynka wywracając torby.
- Nie wiem, ale w końcu mamy w czym chodzić - uśmiechnęłam się do niej i uniosłam ręce ku górze. Podzieliłyśmy się ubraniami i wsadziłyśmy je do szafy. Przyszedł wieczór więc poszłam do łazienki. Po drodze słyszałam jakieś jęki. Zdziwiłam się cholernie, bo, przecież nikogo oprócz nas tu nie ma, prawda? Podeszłam bezszelestnie bliżej łazienki i usłyszałam sapiącego Louisa. Ponieważ jestem bardzo zboczona to pomyślałam o najgorszym. Moje usta zmieniły się w banana.
- Co robisz, skarbie? - o Boże. Znowu Harry. Przestraszyłam się.
- Emm.. e... ja...
- Dobra już się nie tłumacz, chodź posłuchamy razem. - ukazał swoje śnieżnobiałe zęby i przyłożyliśmy głowy do drzwi. Mieliśmy twarze na przeciwko siebie, więc widziałam każdy skrawek twarzy Harrego. Czy on był równie zboczony jak ja? A może na odwrót? Widziałam jak się wsłuchuje i uśmiecha. Nie powiem, ale jego zielone tęczówki tak mnie zahipnotyzowały, że zaczęłam zbliżać się do jego twarzy. To panowało nad moim ciałem. Spojrzał na mnie a uśmiech nie znikał mu z ust. Zbliżyliśmy się i nasze usta się złączyły.  Nagle otworzyły się drzwi. Louis wyszedł a my szybko oderwaliśmy się od siebie. Staliśmy jak wryci. Lou spoglądał na nas z głupawym uśmieszkiem. Nagle Hazz przerwał tę niezręczną ciszę.
- Stary coś ty tam robił? - na naszych twarzach za widniały szerokie uśmiechy.
- Pompki i brzuszki. A wy. pfff. Hahahaha! - chwycił się za brzuch i poszedł w stronę swojego pokoju. Przynajmniej tak myślę, że w jego stronę, bo nigdy nie widziałam tego pomieszczenia. Nawet nie wiedziałam gdzie ono jest.
- Dupek! - wycedziłam mu gdy mnie omijał. Poszłam do swojego pokoju i to co tam zobaczyłam prawie rozwaliło mi psychikę.
_______________________________________________________________________
Myślę, że się podoba i przepraszam od razu za wszystkie błędy!
------------
Ja nie wiem co robię źle, ale prawie nikt nie komentuje. Proszę Was serdecznie żebyście komentowali. Bo 1 kom mnie nie motywuje :c Nie wiem czy mam to dalej pisać, czy Wam się podoba, czy jest ciekawy? Więc proszę Was abyście wyrazili swoją opinię.

                                                   3 KOM NEXT  lecz wstawię rozdział gdy tylko będę miała czas <3

wtorek, 8 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 7

Obudziły mnie szmery dochodzące od strony Avril. Otworzyłam lekko oczy.  W pokoju było ciemno. Ktoś nagle wszedł. To był Louis. Przestraszyłam się i już chciałam krzyczeć, ale on nie podszedł do mnie tylko do Av. Usiadł na jej łóżku. Najwyraźniej mnie nie zauważył. Złapał ją za dłoń i zaczął głaskać po policzku. Dziewczyna dalej spała.
- Kochanie, przepraszam, że Cię tak potraktowałem. Nie potrafię opanować uczuć. A gdy czegoś nie potrafię to wpadam w furię. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Wiesz, bo kiedy Cie zobaczyłem wiedziałem, że to jest to. Po prostu ja Cie k.... - i w tej chwili do pokoju wszedł Harry. Lou odsunął się od dziewczyny i wyszedł. Harry poklepał go po ramieniu i ruszył za nim. Mam wrażenie, że musieli załatwić jakąś sprawę.
Podniosłam się z łózka i poczłapałam cicho do Av zobaczyć czy nic się jej nie stało. Gdy byłam już pewna, że nic jej nie jest to udałam się do kuchni. Chłopaków tam nie było. Podeszłam do lodówki i wyjęłam sok pomarańczowy. Wypiłam łyk, zimny dreszcz przeszedł moje ciało. Odstawiłam kartonik na miejsce. Podeszłam do dużej sofy i usiadłam na chwilę. Wyjrzałam przez okno. Mocno padało. Uwielbiam taką pogodę. A zwłaszcza w nocy. Miałam wielką ochotę tam teraz wyjść, ale bałam się, że coś mi się stanie. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Nie chciałam nawet myśleć co będziemy musiały robić. Nie mam zamiaru im służyć. Niech mnie pocałują w nos!. Położyłam się na brzuchu i próbowałam zasnąć. Na marne. Znów podniosłam głowę i wstałam. Poszłam niepewnie w stronę pokoju Hazzy. Zapukałam cicho. Chłopak nie spał. Ucieszyłam się w duchu. Podeszłam do krzesełka które stało niedaleko drzwi i usiadłam na nim. Chłopak podszedł do mnie i złapał za rękę. Ja stanęłam. Podszedł do łóżka i usiadł. Spoglądał  w moje oczy z pożądaniem. Później przeszedł wzrokiem niżej. Stanął na moich piersiach. Oblizał lekko usta i podszedł do mnie.
Chwycił moją dłoń i delikatnie przejechał opuszkami palców po mojej twarzy a następnie delikatnie po moim ramieniu. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Powoli odpływałam. Po chwili poczułam jego miętowy, zimny oddech na mojej szyi. Przygryzł delikatnie płatek mojego ucha a ja gwałtownie chwyciłam jego koszulkę. Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko i gwałtownie wpił się w moją szyję. Wbiłam paznokcie w jego plecy a ona ponownie się uśmiechnął. Cicho jęknęłam a on uśmiechnął się miedzy pocałunkami. Do pokoju wparował Lou. Odepchnął mnie od Harrego i zabrał go gdzieś ze sobą. Ja usiadłam u niego na łóżku i czekałam. Po 10 minutach Harry wrócił i zaproponował, żebyśmy poszli na imprezę. Była 23:00 więc spokojnie mogliśmy iść. Szybko pobiegłam obudzić Av i uświadomiłyśmy sobie, że nie mamy w co sie ubrać. Znów ta sama sytuacja. Postanowiłyśmy coś wykombinować. Przeszukałyśmy cała szafę, która stała w pokoju i znalazłyśmy dwie piękne sukienki do połowy uda. Do tego leżały gdzieś leszcze szpilki. Ubrałyśmy się  i poszłyśmy do salonu. Czekali tam chłopcy. Lou wyszedł chwilę przed nami. Harry otworzył nam drzwi a my wyszłyśmy przed dom i wsiadłyśmy do dużego czarnego BMW. Zajęłam miejsce z tyło obok Hazzy. Avril usiadła z przodu jako pasażer. Jechaliśmy długo a ja zdrzemnęłam się chwilę. Gdy wysiadaliśmy Harry otworzył mi drzwi a ja koślawo wysiadając lekko się zachwiałam.
- Spokojnie kochanie jeszcze nie weszliśmy na imprezę a ty już się przewracasz. - uśmiechnął się lekko.
Podeszliśmy do dużego goryla. Harry tylko pokazał mu gest dłonią a on nas przepuścił. Najwyraźniej się go bał. Weszliśmy do środka a mnie uderzył ostry zapach tytoniu, alkoholu i narkotyków. Nie przepadałam za takimi imprezami. Podeszliśmy do baru i lok zamówił nam po drinku. Nie było wolnych miejsc, więc Harry wziął mnie ze sobą i gdy podeszliśmy do przepełnionego stolika wszyscy się odsunęli gdy zobaczyli Harrego. Zdenerwowałam się trochę i usiadłam obok zielonookiego. Lou przyniósł nam drinki. Zrobiłam jeden łyk i poczułam jak gorąco przepływa przez mój przełyk. Nie skrzywiłam się, bo byłam już przyzwyczajona. Często w domu robiłam sobie drinki. Przez całą imprezę Harry przytulał mnie do siebie nie dając mi się ruszyć.  Na szczęście chłopakowi spadł telefon pod stół, więc na chwilę mnie puścił. Ja lekko się odsunęłam nabierając powietrza. W pewnym momencie podeszła do nas wysoka blondynka i zepchnęła mnie z miejsca gdzie siedziałam a sama je zajęła. Mocno się na nią wkurzyłam. Bo to było moje miejsce obok Harrego. Cała się zaczerwieniłam i na razie postanowiłam załatwić to na spokojnie.
- Hej to moje miejsce złaź. - powiedziałam stanowczo.
- Bo co mi zrobisz szmato hahaha! - wyśmiała mi się prosto w twarz.
-Wkurwiłaś mnie moja droga. - powiedziałam a moje pięści zacisnęły się. nigdy jeszcze nie znałam się od tej strony.
- Oj jak mi przykro. - zlekceważyła mnie. czego nie cierpiałam. Odwróciła się do Harrego, który zaczął z nią rozmawiać.  Myślałam, że załatwię to na spokojnie, ale tak się nie dało. Wytargałam dziewczynę za włosy na co pisnęła. Postawiłam ją przed sobą i przyłożyłam jej z liścia w twarz. Oddała, ale nie tak mocno jak myślałam. Bała się mnie. Zaczęłam okładać ją pięściami. W końcu powaliłam ją na ziemię i targałam za jej sukienkę. Harry i Lou stali i przyglądali mi się. Gdy dziewczyna zaczęła pluć krwią wstałam i kopnęłam ją z całej siły w brzuch. Po tym zdarzeniu chłopcy szybko zabrali nas z imprezy i pojechaliśmy do domu.

***
Leżałam już umyta po tym całym zdarzeniu w moim łóżku. Do pokoju wszedł Harry. Av była w salonie.
- Nieźle się bijesz kochanie. - powiedział
- E.. dzięki? - nie wiedziałam co powiedzieć.
-Na prawdę. Będą z Ciebie ludzie kocie.  - powiedział to zbliżając się do mnie i zaczynając składać mokre pocałunki na mojej szyi. Nagle poczułam ból w okolicach miejsc pocałunków. Syknęłam z bólu a na moim ciele widniała ogromna malinka. - Jesteś moja. Tylko moja.  - powiedział to tak oschle, że zaczęłam się bać. Po tym wszystkim Hazz wyszedł  i zostawił mnie samą na łóżku.

______________________________________________________________
No heeey <3 zrobiłam nową stronę <3 nie było 7 kom ale wstawiam.
Słuchajcie. 3,4 kom mnie nie motywują ;-; więc nie wiem czy mam dalej pisać. Mam nadzieję, że się podobało. CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3


                                                3 KOM NEXT