sobota, 17 maja 2014

Nie wiem co się dzieje :c

Miśki wy moje, nikt tego nie czyta i PRAWIE nikt nie komentuje :/  nie wiem co robię źle,  więc nie będę na razie wstawiać postów.  Nawet do 5 kom nie dobijamy :/  to tyle z mojej strony :* papa do zoba czenia ;) :(((

wtorek, 29 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 9

Weszłam. Avril była przywiązana do łóżka a Lou smarował ją bita śmietaną. W tym momencie wybuchłam. Zaczęłam się tarzać po podłodze i Bóg wie co robić. Spojrzeli na mnie i znieruchomieli. Do pokoju wszedł zaniepokojony Harry. Akurat jadł kanapkę. Zobaczył to wszystko, kanapka spadła mu na podłogę i przyłączył się do mnie. Av była już cała czerwona ze wstydu, kiedy Louis próbował ją odpiąć. Uspokoiliśmy się trochę. Dalej czerwieni wstaliśmy i usiedliśmy na łóżku. Dziewczyna pobiegła do łazienki. Chłopak siedział na krześle i wydawałoby się, że jego stopy są dla niego bardzo interesujące. Harry podszedł do niego i kucnął. Rozmawiali. Zapukałam do łazienki i wślizgnęłam się do środka, szybko zamykając drzwi. Av brała prysznic. Ja podeszłam do toaletki i przeczesałam swoje włosy. Na podłodze zauważyłam krew.
-Av...!? - krzyknęłam żeby mnie usłyszała.
-Hmm?
-Co to za krew?
-Nieważne.
-Ważne. Zrobił Ci coś ?
-Nie.
-To co sie do cholery stało?
-Nic.
-Powiedz bo tam wejde.
-No..więc...ja....mam okres.
-Ah.. to wszystko wyjaśnia! - ucieszyłam się.

***

-Nieźle Ci idzie. - przyznał mi Harry, gdy oddałam kolejny strzał w stronę tarczy. Przyznam, że nawet się nie starałam. Dzisiaj chłopcy szkolili nas jak strzelać. Avril nie całkiem sobie radziła.
-Dzięki - moje policzki zalały się rumieńcem, a głowa pochyliła się w dół.
-Harry! - na szczęście Lou uratował mnie z tej głupiej i znienawidzonej dla mnie sytuacji.
Siedzieliśmy tam do 16:00 i po drodze do domu wstąpiliśmy do sklepu po jakieś jedzenie, bo z niewiadomego dla mnie powodu cały czas ubywało jedzenia z lodówki. Śmieszyło mnie to, że przy przejściu przez kasy, Harry wepchnął się przed kolejkę i oznajmił, że my dwie jesteśmy w ciąży. Więc muszą nam ustąpić miejsca. Tak też się stało. Zapłaciliśmy i wróciliśmy do domu. Na kanapie siedział nie kto inny jak Niall. Podbiegłam do niego i wtuliłam się w tors chłopaka. Kątem oka zauważyłam, że szczęka Harrego zaciska się a ręce formują w pięści. Odskoczyłam od blondyna i usiedliśmy na kanapie. Rozmawialiśmy kilka godzin. Jak na mnie to bardzo dużo, bo nie jestem zbyt rozmowna. W między czasie Harry zrobił nam wszystkim kanapki a później zamówiliśmy pizzę. Zielonooki cały czas mnie bacznie obserwował. Lustrował każdy nawet mój najmniejszy ruch. Przeraziłam się z lekka.

***

Siedziałyśmy już w pokoju. Av narzekała mi, że nie wie co ma robić, że chce się z tond wydostać. Miałam już tego serdecznie dosyć. Poszłam się umyć. Dziewczyna oznajmiła mi, że przejdzie się do Lou. Byłam ciekawa co znów będą robić. Weszłam pod prysznic. Tego mi było trzeba. Czułam jak każda kropla wody spływa po moim zmęczonym ciele. Zazwyczaj robiłam tak, żeby się odstresować. Zamknęłam oczy i myślałam o moim uczuciu co do Harrego. Sama nie wiedziałam co czuje. Byłam strasznie zmieszana. Przypomniałam sobie,  że nie zamknęłam drzwi na kluczyk. Cholera. Znając Hazze od razu tu wparuje. Szybko wybiegłam spod prysznica i odkryłam się ręcznikiem. Spięłam mokre włosy w niedbały kok. Zdążyłam założyć moją "pidżamę" składającą się z szortów Harrego i jego koszulki, która tak bosko pachniała. Pachniała nim. To był zapach, który nie równał się z żadnym innym. Nic by mi go nie mogło zastąpić. Stop. O czym ja myślę. Muszę się hamować. Usiadłam na łóżku.  Av dalej nie było.  Przypuszczałam czemu. Na tę myśl zarumieniłam się i zachichotałam.
- Co Cię tak śmieszy, skarbie ? - usłyszałam ten jego ochrypły i pociągający głos. Podszedł  oparł się o ścianę obok mojego łóżka.
- Nic takiego. - nie patrzałam na niego,  bo zauważył by czerwień moich policzkow.
- Spójrz na mnie.  - uniósł mój podbrudek tak, abym na niego spojrzała.  W moich oczach było rozbawienie a w jego ciekawość. Ta hipnotyzująca zieleń rozjaśniła się momentalnie.
- Myślę  co oni tam mogą robić?  - znów spuściłam głowę.
- Ja bym Ci zrobił lepiej. - wyszeptał mi prawie niesłyszalnie do ucha. Po czym przygryzł jego płatek. Wzdrygnęłam się a na jego twarzy widniał ten sam znany mi tak dobrze zwycięski uśmieszek.
- Hazz... - wyjąkałam gdy zaczął zachłannie całować moją szyję. Uwielbiałam kiedy to robił. Czułam się w tedy jak w niebie. Mogła bym tak wiecznie. Niestety była to tylko chwila zanim nie wylondowałam pod chłopakiem. Całował pokolei. Czoło, twarz, nos, usta, szyję. Odepchnęłam go, kiedy próbował wbić rękę pod moją koszulkę. Jęknęłam cicho po wplywem jego dotyku.
-  Podoba mi się jak na Ciebie działam,  co chciałaś powiedzieć ? - znów ten cholerny uśmiech. Wymamrotał mi kilka słow do ucha.
- Czemu jedzenie tak szybko ubywało z lodówki ? - depchnęłam go mocniej i zaczęłam rozmowę.
- Niall. - i wszystko już było jasne.
- Dobra, Hazz zostaw mnie już. - chłopak zachichotał i jeszcze raz wpił się w moją szyję.
- Lubie kiedy tak do mnie mówisz. - znów wymruczał mi do ucha. Byłam zdziwiona, że mu się postawiłam. Znając siebie to nie odzywałabym sie ani słowem.

__________________________
PO PIERWSZE
- BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA 1 TYS. WEJŚĆ.  SIŁA JEST W WAS MOJE MIŚKI KOCHANE ♥♥♥♥♥
PO DRUGIE
- MAM NADZIEJĘ,  ŻE SIĘ SPODOBAŁ ROZDZIAŁ, WIEM. TROCHE MI NIE WYSZEDŁ. STARAŁAM SIĘ.  PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY :// :***

                5 KOM NEXT <333

piątek, 18 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 8

                                    Przeczytaj notkę pod spodem, to ważne!
___________________________________________________________________________________
Rano obudziły mnie dźwięki tłuczonego szła. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam na dół. To tylko Louis strącił talerz ze stołu. Przez to, że mnie obudził spiorunowałam go spojrzeniem a on tylko uniósł ręce do góry i zaczął się śmiać. Wróciłam do pokoju. Otwierając drzwi zapomniałam mocniej docisnąć klamkę i dowaliłam nosem w twardą przeszkodę.Chwyciłam się za obolałe miejsce i syknęłam z bólu. Wchodząc - tym razem ostrożniej - do pokoju, obudziłam Avril. Dziewczyna najwyraźniej usłyszała jak się tłukę z tymi cholernymi drzwiami. Gdy mnie ujrzała otwarła szeroko oczy i podbiegła do mnie.
- Co się stało?! Louis Ci coś zrobił? - zapytała przerażona.
- Hahahaha nie! - zaśmiałam się i poklepałam ją po ramieniu. - rąbnęłam w drzwi, hahaha! - zwijałam się równocześnie ze śmiechu i z bólu.
- A matko, dziewczyno co ty wyprawiasz, hahahah! - obydwie śmiałyśmy się i tarzałyśmy po podłodze.
Do pokoju wszedł Lou a my stanęłyśmy na równe nogi.
- Wyłaź. - powiedział stanowczo spoglądając na mnie.
- Chyba śnisz - odpowiedziałam równie stanowczo.
- Nie słyszałaś? Wyłaź!
- Ok, ale jak coś jej się stanie...
- To co mi zrobisz, hahahah!? - po tych słowach wyszłam z pomieszczenia.
Siedziałam tak dłuższy czas. Louis wyszedł. Wróciłam do pokoju. Avril siedziała szczęśliwa na łóżku.
- Hej, mała co się stało, że masz takiego banana na ryjku? - spytałam i podeszłam do niej.
- Oj długa historia. Ale ty nie chciałabyś jej słyszeć, serio. Wybacz mi. - smutniała z każdym słowem.
- Ale dlaczego?
- Przepraszam Cię. Idę do łazienki.
- Ok, tylko się tam nie zgub! - zaśmiałam się a dziewczyna tylko posłała mi oczko.
Postanowiłam się ubrać. Włożyłam pierwsze lepsze znalezione dresy i zeszłam do salonu. Zastałam tam Harrego oglądającego telewizję.
- Hej. - powiedziałam cicho.
- Witaj piękna. - chłopak przywitał się i ukazał swój piękny uśmiech.  - Chodź tu. - poklepał ręką miejsce obok siebie.
- Mhm. - przytaknęłam i usiadłam obok. Chłopak zbliżył się do mnie i pogładził palcami po mojej malince na szyi. Syknęłam i chwyciłam się za obolałe miejsce.
- Moja.... - wyszeptał prawie niesłyszalnie.
- Mówiłeś coś? - tylko udawałam.
- Nie, nic - ponownie się uśmiechnął.
- Harry jest taka sprawa. - spojrzałam w te jego hipnotyzujące zielone oczy.
- Hmmm?
- Bo... ja - nie wiem czemu zaczęłam się bać
- Mów do cholery! - krzyknął na mnie a jego kolor oczu zmienił barwę na czarny. Jeszcze niggdy nie widziała go w takim stanie.
- Już nic... - odsunęłam się pod ścianę. On momentalnie był już przy mnie i czułam znów jego oddech na moim uchu. Przygryzł delikatnie płatek mojego ucha na co się wzdrygnęłam.
- O co chodzi? - mówił już spokojniej.
- Najpierw mnie puść. - wyszeptałam mu na ucho. Nie wiem czemu, ale czasami czułam wobec niego strach a czasami wielką swobodę i odwagę.
- Nie ma mowy. Mogła byś mi jeszcze uciec. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Harry, zostaw. - był już niebezpiecznie blisko mnie. Zdążyłam na szczęście odsunąć głowę.
Puścił mnie a ja się odsunęłam i poszłam do łazienki. Obmyłam twarz wodą i rozmyślałam dlaczego to tak jest. Dlaczego to właśnie ja i Avril musimy tu siedzieć zamknięte z nimi a nie kto inny? Oczywiście nikomu bym tego nie życzyła. Po prostu nie miałam już siły. Od dłuższego czasu czułam, że dzieje się ze mną coś dziwnego, coś z moją psychiką. Zaczęłam biegać po łazience i przeszukiwać wszystkie szuflady. Wreszcie znalazłam. Żyletka. Chwile rozmyślałam nad swoim życiem i nad tym co by się stało gdybym to zrobiła. - Nie, teraz tego nie zrobię - z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Osunęłam się po ścianie. Ktoś zapukał. Nie odezwałam się ani słowem. Do łazienki wszedł Lou a ja szybko schowałam żyletkę do kieszeni.
- Co tu się do cholery stało? - rozszerzył oczy i spoglądał to na mnie, to na bałagan, który przed chwilą zrobiłam.
- Nie, nic się nie stało. - wstałam i  spokojnym krokiem wyszłam z łazienki, zostawiając go tam zdezorientowanego z tym bałaganem.

***

Siedziałam z Avril w "naszym" pokoju. Ja czytałam jakąś książkę a Av słuchała muzyki. Do pokoju wszedł Lou i rzucił jakieś torby na środek po czym wyszedł. Było ich chyba z 50! Szybko podbiegłyśmy do toreb. W środku były najprzeróżniejsze ciuchy, buty i biżuteria.
- Czy ich powaliło? - zapytała blondynka wywracając torby.
- Nie wiem, ale w końcu mamy w czym chodzić - uśmiechnęłam się do niej i uniosłam ręce ku górze. Podzieliłyśmy się ubraniami i wsadziłyśmy je do szafy. Przyszedł wieczór więc poszłam do łazienki. Po drodze słyszałam jakieś jęki. Zdziwiłam się cholernie, bo, przecież nikogo oprócz nas tu nie ma, prawda? Podeszłam bezszelestnie bliżej łazienki i usłyszałam sapiącego Louisa. Ponieważ jestem bardzo zboczona to pomyślałam o najgorszym. Moje usta zmieniły się w banana.
- Co robisz, skarbie? - o Boże. Znowu Harry. Przestraszyłam się.
- Emm.. e... ja...
- Dobra już się nie tłumacz, chodź posłuchamy razem. - ukazał swoje śnieżnobiałe zęby i przyłożyliśmy głowy do drzwi. Mieliśmy twarze na przeciwko siebie, więc widziałam każdy skrawek twarzy Harrego. Czy on był równie zboczony jak ja? A może na odwrót? Widziałam jak się wsłuchuje i uśmiecha. Nie powiem, ale jego zielone tęczówki tak mnie zahipnotyzowały, że zaczęłam zbliżać się do jego twarzy. To panowało nad moim ciałem. Spojrzał na mnie a uśmiech nie znikał mu z ust. Zbliżyliśmy się i nasze usta się złączyły.  Nagle otworzyły się drzwi. Louis wyszedł a my szybko oderwaliśmy się od siebie. Staliśmy jak wryci. Lou spoglądał na nas z głupawym uśmieszkiem. Nagle Hazz przerwał tę niezręczną ciszę.
- Stary coś ty tam robił? - na naszych twarzach za widniały szerokie uśmiechy.
- Pompki i brzuszki. A wy. pfff. Hahahaha! - chwycił się za brzuch i poszedł w stronę swojego pokoju. Przynajmniej tak myślę, że w jego stronę, bo nigdy nie widziałam tego pomieszczenia. Nawet nie wiedziałam gdzie ono jest.
- Dupek! - wycedziłam mu gdy mnie omijał. Poszłam do swojego pokoju i to co tam zobaczyłam prawie rozwaliło mi psychikę.
_______________________________________________________________________
Myślę, że się podoba i przepraszam od razu za wszystkie błędy!
------------
Ja nie wiem co robię źle, ale prawie nikt nie komentuje. Proszę Was serdecznie żebyście komentowali. Bo 1 kom mnie nie motywuje :c Nie wiem czy mam to dalej pisać, czy Wam się podoba, czy jest ciekawy? Więc proszę Was abyście wyrazili swoją opinię.

                                                   3 KOM NEXT  lecz wstawię rozdział gdy tylko będę miała czas <3

wtorek, 8 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 7

Obudziły mnie szmery dochodzące od strony Avril. Otworzyłam lekko oczy.  W pokoju było ciemno. Ktoś nagle wszedł. To był Louis. Przestraszyłam się i już chciałam krzyczeć, ale on nie podszedł do mnie tylko do Av. Usiadł na jej łóżku. Najwyraźniej mnie nie zauważył. Złapał ją za dłoń i zaczął głaskać po policzku. Dziewczyna dalej spała.
- Kochanie, przepraszam, że Cię tak potraktowałem. Nie potrafię opanować uczuć. A gdy czegoś nie potrafię to wpadam w furię. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Wiesz, bo kiedy Cie zobaczyłem wiedziałem, że to jest to. Po prostu ja Cie k.... - i w tej chwili do pokoju wszedł Harry. Lou odsunął się od dziewczyny i wyszedł. Harry poklepał go po ramieniu i ruszył za nim. Mam wrażenie, że musieli załatwić jakąś sprawę.
Podniosłam się z łózka i poczłapałam cicho do Av zobaczyć czy nic się jej nie stało. Gdy byłam już pewna, że nic jej nie jest to udałam się do kuchni. Chłopaków tam nie było. Podeszłam do lodówki i wyjęłam sok pomarańczowy. Wypiłam łyk, zimny dreszcz przeszedł moje ciało. Odstawiłam kartonik na miejsce. Podeszłam do dużej sofy i usiadłam na chwilę. Wyjrzałam przez okno. Mocno padało. Uwielbiam taką pogodę. A zwłaszcza w nocy. Miałam wielką ochotę tam teraz wyjść, ale bałam się, że coś mi się stanie. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Nie chciałam nawet myśleć co będziemy musiały robić. Nie mam zamiaru im służyć. Niech mnie pocałują w nos!. Położyłam się na brzuchu i próbowałam zasnąć. Na marne. Znów podniosłam głowę i wstałam. Poszłam niepewnie w stronę pokoju Hazzy. Zapukałam cicho. Chłopak nie spał. Ucieszyłam się w duchu. Podeszłam do krzesełka które stało niedaleko drzwi i usiadłam na nim. Chłopak podszedł do mnie i złapał za rękę. Ja stanęłam. Podszedł do łóżka i usiadł. Spoglądał  w moje oczy z pożądaniem. Później przeszedł wzrokiem niżej. Stanął na moich piersiach. Oblizał lekko usta i podszedł do mnie.
Chwycił moją dłoń i delikatnie przejechał opuszkami palców po mojej twarzy a następnie delikatnie po moim ramieniu. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Powoli odpływałam. Po chwili poczułam jego miętowy, zimny oddech na mojej szyi. Przygryzł delikatnie płatek mojego ucha a ja gwałtownie chwyciłam jego koszulkę. Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko i gwałtownie wpił się w moją szyję. Wbiłam paznokcie w jego plecy a ona ponownie się uśmiechnął. Cicho jęknęłam a on uśmiechnął się miedzy pocałunkami. Do pokoju wparował Lou. Odepchnął mnie od Harrego i zabrał go gdzieś ze sobą. Ja usiadłam u niego na łóżku i czekałam. Po 10 minutach Harry wrócił i zaproponował, żebyśmy poszli na imprezę. Była 23:00 więc spokojnie mogliśmy iść. Szybko pobiegłam obudzić Av i uświadomiłyśmy sobie, że nie mamy w co sie ubrać. Znów ta sama sytuacja. Postanowiłyśmy coś wykombinować. Przeszukałyśmy cała szafę, która stała w pokoju i znalazłyśmy dwie piękne sukienki do połowy uda. Do tego leżały gdzieś leszcze szpilki. Ubrałyśmy się  i poszłyśmy do salonu. Czekali tam chłopcy. Lou wyszedł chwilę przed nami. Harry otworzył nam drzwi a my wyszłyśmy przed dom i wsiadłyśmy do dużego czarnego BMW. Zajęłam miejsce z tyło obok Hazzy. Avril usiadła z przodu jako pasażer. Jechaliśmy długo a ja zdrzemnęłam się chwilę. Gdy wysiadaliśmy Harry otworzył mi drzwi a ja koślawo wysiadając lekko się zachwiałam.
- Spokojnie kochanie jeszcze nie weszliśmy na imprezę a ty już się przewracasz. - uśmiechnął się lekko.
Podeszliśmy do dużego goryla. Harry tylko pokazał mu gest dłonią a on nas przepuścił. Najwyraźniej się go bał. Weszliśmy do środka a mnie uderzył ostry zapach tytoniu, alkoholu i narkotyków. Nie przepadałam za takimi imprezami. Podeszliśmy do baru i lok zamówił nam po drinku. Nie było wolnych miejsc, więc Harry wziął mnie ze sobą i gdy podeszliśmy do przepełnionego stolika wszyscy się odsunęli gdy zobaczyli Harrego. Zdenerwowałam się trochę i usiadłam obok zielonookiego. Lou przyniósł nam drinki. Zrobiłam jeden łyk i poczułam jak gorąco przepływa przez mój przełyk. Nie skrzywiłam się, bo byłam już przyzwyczajona. Często w domu robiłam sobie drinki. Przez całą imprezę Harry przytulał mnie do siebie nie dając mi się ruszyć.  Na szczęście chłopakowi spadł telefon pod stół, więc na chwilę mnie puścił. Ja lekko się odsunęłam nabierając powietrza. W pewnym momencie podeszła do nas wysoka blondynka i zepchnęła mnie z miejsca gdzie siedziałam a sama je zajęła. Mocno się na nią wkurzyłam. Bo to było moje miejsce obok Harrego. Cała się zaczerwieniłam i na razie postanowiłam załatwić to na spokojnie.
- Hej to moje miejsce złaź. - powiedziałam stanowczo.
- Bo co mi zrobisz szmato hahaha! - wyśmiała mi się prosto w twarz.
-Wkurwiłaś mnie moja droga. - powiedziałam a moje pięści zacisnęły się. nigdy jeszcze nie znałam się od tej strony.
- Oj jak mi przykro. - zlekceważyła mnie. czego nie cierpiałam. Odwróciła się do Harrego, który zaczął z nią rozmawiać.  Myślałam, że załatwię to na spokojnie, ale tak się nie dało. Wytargałam dziewczynę za włosy na co pisnęła. Postawiłam ją przed sobą i przyłożyłam jej z liścia w twarz. Oddała, ale nie tak mocno jak myślałam. Bała się mnie. Zaczęłam okładać ją pięściami. W końcu powaliłam ją na ziemię i targałam za jej sukienkę. Harry i Lou stali i przyglądali mi się. Gdy dziewczyna zaczęła pluć krwią wstałam i kopnęłam ją z całej siły w brzuch. Po tym zdarzeniu chłopcy szybko zabrali nas z imprezy i pojechaliśmy do domu.

***
Leżałam już umyta po tym całym zdarzeniu w moim łóżku. Do pokoju wszedł Harry. Av była w salonie.
- Nieźle się bijesz kochanie. - powiedział
- E.. dzięki? - nie wiedziałam co powiedzieć.
-Na prawdę. Będą z Ciebie ludzie kocie.  - powiedział to zbliżając się do mnie i zaczynając składać mokre pocałunki na mojej szyi. Nagle poczułam ból w okolicach miejsc pocałunków. Syknęłam z bólu a na moim ciele widniała ogromna malinka. - Jesteś moja. Tylko moja.  - powiedział to tak oschle, że zaczęłam się bać. Po tym wszystkim Hazz wyszedł  i zostawił mnie samą na łóżku.

______________________________________________________________
No heeey <3 zrobiłam nową stronę <3 nie było 7 kom ale wstawiam.
Słuchajcie. 3,4 kom mnie nie motywują ;-; więc nie wiem czy mam dalej pisać. Mam nadzieję, że się podobało. CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3


                                                3 KOM NEXT 


środa, 26 marca 2014

ROZDZIAŁ 6

Nie mogłam w to uwierzyć. Przede mną stał ten chłopak w kominiarce. Po co mu ta kominiarka? Bałam się, że coś mi zrobi. Moje ciało drżało. Spróbowałam uciec przez otwarte drzwi. Nic to nie dało bo napastnik był silniejszy ode mnie i jednym ruchem ręki przywarł mnie do zimnej ściany. Zaczął mnie dotykać. Najpierw zaczął od rąk. Delikatnie je musnął. Zaczesał ręką za ucho mój opadnięty kosmyk włosów. Z moich oczu polały się łzy. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Ja wykorzystując sytuację szybkim ruchem zdjęłam z jego głowy kominiarkę. Moje źrenice powiększyły się o połowę. Zesztywniałam. Przede mną stał nie kto inny jak Lou. Zdziwiłam się niezmiernie. Przecież Louis nie miał na sobie maski. O co tu chodzi? Próbowałam się wydostać z jego uścisków. Płakałam i krzyczałam żeby mnie zostawił. Nie pomogło.
- Twoją przyjaciółeczkę już załatwiłem. Teraz twoja kolej. - szepnął mi do ucha niebieskooki.
- Dla - dlaczego to robisz? - wyszeptałam przez łzy
- Bo twój kochany tatuś mi Cię sprzedał. Miał u nas dług i go nie spłacił. W zamian dał nam Ciebie, skarbie.
- Nie mów tak do mnie. - te słowa były błędem.
- Nie rozkazuj mi suko! - chłopak wrzasnął i rzucił mnie na podłogę. - jeszcze Cię załatwię.
- Czekaj! Nie! Co z Avril?! - wrzeszczałam - Błagam zostawcie mnie! - chłopak nie zwracając na mnie uwagi wyszedł z pomieszczenia. Zastanawiałam się dlaczego mój ojciec tak postąpił. Był zwykłym człowiekiem. Troszkę tajemniczym ale nie zachowywał się podejrzanie. Mieliśmy problemy finansowe po śmierci mamy. Tata po tym zdarzeniu zaczął pić i ćpać. Później zmarł na zatrucie alkoholowe. Może pożyczał od nich kasę na zioło? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Mam tylko nadzieję, że jakoś to z nimi uzgodnię. Zostałam z tym wszystkim sama.

***

Siedziałam na podłodze płacząc. Minęło kilka godzin. Przynajmniej tak mi się wydawało. Do pokoju wszedł Lou. Podsunęłam się pod ścianę. Chłopak pociągnął mnie za rękę i zabrał do jakiegoś dużego pomieszczenia. Znajdowała się tam duża kanapa i dwa fotele. W kącie stał stolik i jedno krzesło. Nie było okien. Jedynie małe lustro zawieszone na ścianie. Lou popchnął mnie na fotel i wyszedł. Słyszałam czyjąś kłótnię. 
- Nie rób jej nic! Ona niczym nie zawiniła! - krzyczał znajomy głos.
- Jak to?! Przecież jej ojciec jest nam winien kupę szmalu!
- No i co? I tak nie ma jak tego spłacić. Ogarnij się stary. Miej serce. Jedna osoba Ci nie zaszkodzi. Z resztą, ona może się do nas przyłączyć.
- Niech Ci będzie. Następnym razem nie zlituję się nad nikim!
- Dobra, dobra. Pójdę do niej.
W tedy w mojej głowie pojawiły się najgorsze myśli. Co on mi zrobi. Ja schowałam się w kącie pokoju i skuliłam nogi pod klatkę piersiową. Schowałam głowę w nogi i siedziałam tak lekko kołysząc się to w przód, to w tył. Do pokoju wszedł kto? Myślałam, że to są jakieś jaja. Najpierw Lou a teraz. Teraz Harry. Wstałam gwałtownie jak zaczął się do mnie zbliżać. Oparłam się o ścianę. Chłopak wyciągnął do mnie rękę. Ja niepewnie mu ją podałam. Usiadłam dalej przerażona na kanapie obok niego.
- Słuchaj skarbie... - zaczął loczek - obiecuję, że nie dam  Cię nikomu skrzywdzić. - Chłopak usiadł bliżej mnie i splótł nasze palce. - obiecuję.
- A co z Av? W ogóle o co tu chodzi Hazz?! - podniosłam głos
- Avril nic nie będzie. Żeby się chronić, przez pewien czas musicie dla nas pracować. - posmutniał.
- Jak to dla Was?
- Nieważne...  Lou zmienił się i to strasznie gdy poznał Av i Ciebie.
- Dlaczego wyjechaliście?
- Musieliśmy się przeprowadzić bo wpakowaliśmy się w kłopoty. 
- Dlaczego obrabowaliście sex shop? - zaśmiałam się delikatnie. 
- Proszę Cię, nie pytaj. - jego kąciki ust uniosły się do góry. - na razie będziecie mieszkały z nami. Niczego Wam nie zabraknie. Zadbam o to.

***

Harry prowadził mnie i moją przyjaciółkę do naszego pokoju. Stanęliśmy przed dużymi, białymi drzwiami. Wchodząc do pomieszczenia oślepił mnie blask słońca podającego z wielkiego okna. Był ogromny. Ściany koloru szarego a sufit czarnego. Stały tam dwa łóżka. Jedno niebieskie drugie zielone. Rzuciłam się na niebieskie.  Nie wiem czemu ale spodobało mi się one. Obok mnie usiadła Av a ja mocno się w nią wtuliłam.
- Co on Ci zrobił? - zapytałam zaniepokojona.
- Nic takiego.  - ja wiem, że kłamała. Nie była w tym mistrzem.
- Avril... - podniosłam pytająco brew.
- Nic, tylko mnie pobił. - odsunęłam rękawek jej koszuli i ujrzałam kilka siniaków.
- Będzie dobrze. - przytuliłam ja mocno.

***
Musiałam skorzystać z toalety. Nie wiedziałam co się stanie gdy wyjdę za pokój. Nie miałam pojęcia gdzie znajduje się łazienka. Poinformowałam przyjaciółkę, że idę szukać toalety. Ona tylko skinęła głową. Wyszłam ostrożnie poza framugę. Moim oczom ukazał się długi korytarz. Szłam przed siebie. Zauważyłam uchylone drzwi. Weszłam do środka. Nikogo w nim nie było. Rozejrzałam się uważnie. była to sypialnia. Pokój był utrzymany w ciemnych kolorach. Podeszłam do małej szafki nocnej, na której sało niewielkie zdjęcia przedstawiające Louisa i Harrego. Wzięłam je do ręki. Przetarłam  z kurzu. Uśmiechnęłam sie lekko. Nagle poczułam jak obrazek został wyrwany mi z rąk.
- Nie ładnie tak - pomachał palcem Lou.
- Ja.. - zanim zdążyłam coś jeszcze powiedzieć leżałam już na łóżku Louisa.
- Zostaniesz ukarana - wyszeptał w moją szyję.
- Zostaw mnie, błagam! - krzyczałam i wyrywałam się gdy chłopak zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi.
- Stary zostaw ją! - wrzasnął Hazz wbiegając do pokoju i odciągając Lou ode mnie.
- Bo co?! - stawiał się Louis.
- Bo pożałujesz! Spieprzaj! - wypchnął go za drzwi. - Przepraszam Cię. Znowu go poniosło. - Usiedliśmy i lok ponownie objął mnie w uścisku. Moja twarz oblał rumieniec. Harry złapał moje małe dłonie w jego. - Przepraszam - wyszeptał cicho i musnął swoimi wargami mój policzek.
Usłyszałam krzyk Avril. Pobiegliśmy do naszego pokoju i widzieliśmy jak Lou siedzi okrakiem na Av i okłada ją pięściami.
- Zostaw ją idioto! - krzyknął Harry i rzucił się na chłopaka.
- Ta dziwka sobie zasłużyła! - niechętnie stał a ja podbiegłam do dziewczyny i zaczęłam oglądać jej rany.
- Spierdalaj Lou! Idź się przejść! - ponownie wypchnął go za drzwi.
- Będzie dobrze - powiedziałam do przyjaciółki a ona słabo się do mnie uśmiechnęła.
- Wiem - wyszeptała. Harry pobiegł po apteczkę a ja zostałam.
Opatrzyłam rany dziewczyny i chciałam już się położyć. Poszłam się umyć i przebrać w pidżamę. Chwila. Ja nie miałam pidźamy. Postanowiłam pożyczyć coś od Harrego. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę pokoju Harrego gdzie napadł na mnie Lou.
- Przeszkadzam? - zapukałam cicho i weszłam
- Nie. Potrzebujesz czegoś? - zapytał Hazz.
- Właściwie to nie mam w czym spać. - zarumieniłam się lekko.
- Przecież możesz spać nago - uniósł znacząco brwi i uśmiechnął się pokazując szereg śnieżnobiałych zębów. Moją twarz zalał jeszcze większy rumieniec. Chłopak wstał i podał mi swoją białą koszulkę i jakieś zszorty. Podziękowałam i wróciłam do pokoju się przebrać.  Wyglądałam jak namiot w zadużej na mnie koszulce Harrego. Pachniała nim. Napawała się tym zapachem dłuższą chwilę. Avril już słodko spała. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zamknęłam powieki odpływając.
                      _______________________________________________________

Hej koteczky <3 Przepraszam, że tak dawno nie wstawiałam ale miałam kłopoty ;)
Nieważne mam nadzieję, że się podoba i zostawicie swoją opinię w kom.
Zdziwione , że Lou jest tym "złym" ? XD
Wybaczycie mi , że taki beznadziejny rozdział :c przepraszam za wszelakie błędy i wiem, że rozdział wyszedł mi okropny ;(
Podoba wam sie zmiana wyglądu? ;o
                                                            Nowa zasada

                                                           7 KOM NEXT <3

sobota, 15 marca 2014

ROZDZIAŁ 5

Te dwie tajemnicze osoby weszły do namiotu. My siedziałyśmy cichutko jak myszki. Nic a nic się nie odezwałyśmy. Cała się trzęsłam. Bałam się, że jak nas znajdą to nam coś zrobią.
 - Stary nie możesz tak. Przecież jak ty wrócisz to ona się załamie jak się dowie. - Usłyszałam znajomy głos.
 - Nie Twoja sprawa Louis. - Gdy usłyszałam to imię, mój oddech się nieco uspokoił, ale na twarzy Av pojawił się wielki uśmiech.
 - No ok. Rób jak chcesz.
 - Jestem ciekawy czy jeszcze mnie pamięta? Czy nie zapomniała? - głos ten był niewyraźny, ponieważ jego właściciel miał cały czas na głowie kask. Przynajmniej tak było słychać.
 - Nie martw się Lucy na pewno jeszcze pamięta. - Gdy usłyszałam swoje imię podskoczyłam tak, że podniosłam stolik a ten się przewrócił. Kątem oka zauważyłam Lou i tę tajemniczą postać. Avril spoglądała na mnie swoim zmieszanym wzrokiem. Od razu wybiegłyśmy z namiotu. Nie mam pojęcia czemu. Może dlatego, że obok Lou stał ten koleś? Nie wiem, ale przecież był tam Lou. To czego ja się przestraszyłam? Wybiegając za namiot usłyszałam głos Louisa.
 - Lucy! Czekaj! - nie zwracałam na to uwagi. Tak jak Av. Biegłyśmy dalej. Jakimś cudem wybiegłyśmy na uliczkę gdzie znajdowała się nasza drużyna. Jak się tam znalazłyśmy? Nie mam zielonego pojęcia. Usiadłyśmy koło dziewczyn a ja wykrztusiłam tylko ciche - Ja pierdole - do Avril.

***

Siedziałyśmy już w swoim pokoju. Byłam tak zszokowana tym co się dziś stało, że od razu zasnęłam.
Obudziłam się rano. Postanowiłam się ubrać i zeszłam na śniadanie.
Av już czekała na mnie z dziewczynami. Poszłyśmy na stołówkę. Miałyśmy dziś dzień wolny. Poszłyśmy sobie z Avril na miasto. Chodziłyśmy po sklepach, kawiarenkach i innych dziwnych sklepach. Przechodziłyśmy koło Sex Shop'u. Zaczęłyśmy się głośno śmiać. Podeszłyśmy bliżej. Ja oglądałam przez szybę " zabawki " i chichotałam. Wołałam Av lecz nie reagowała. Spojrzałam w jej stronę. Stała i wpatrywała się we wnętrze sklepu. Wyszedł z niego Louis.
 - Część dziewczyny! - uśmiechnął się radośnie.
 - H - hey... - wykrztusiła z siebie Avri. Stałyśmy jak wryte w ziemie.
 - Czemu wczoraj uciekłyście?
 - E... e .... my.... - Nie potrafiłam nic powiedzieć.
 - Rozumiem. Ale teraz chodźmy gdzieś indziej. - po tych słowach usłyszałam krzyk, ze sklepu wybiegł jakiś chłopak w kominiarce. Lou znacząco się na niego spojrzał i jeden chwycił pod ramie Av a drugi mnie. Wbiegliśmy do czarnego BMW. Wsiadłyśmy na tyły auta. Jechałyśmy długo, W końcu zatrzymaliśmy się pod piękna białą willą. Wysiedliśmy a Louis zaprowadził nas do środka. Usiadłyśmy na kanapie. Chłopcy gdzieś poszli a ten koleś cały czas miał na sobie tą kominiarkę. Siedziałyśmy tak z 15 min. gdy nagle poczułam za sobą czyiś oddech. Po sekundzie miałam worek na głowie. Ktoś prowadził mnie przez długi korytarz. Na pewno schodziliśmy po schodach. Z tego co widziałam przez ten lekko prześwitujący worek to weszłam do jakiegoś pomieszczenia. Ktoś popchnął mnie na łóżko i zdjął worek z głowy. Światło z małej żarówki powieszonej na środku małego pokoju oślepiało mnie więc nie widziałam kto to był. Schowałam głowę w łóżko a ta osoba wyszła z pomieszczenia i zamknęła drzwi. Słyszałam tylko krzyk mojej przyjaciółki. Zaczęłam chodzić po pokoju i walić w drzwi. Nic to nie dało. Wyjrzałam przez dziurkę od klucza. Również nic. Usiadłam na podłodze i zaczęłam szukać mojego telefonu. - Cholera! - krzyknęłam, po czym szybko zasłoniłam usta ręką. Bateria oczywiście była wyładowana. Siedziałam tam i myślałam jak się wydostać. Zasnęłam na ziemi. Obudził mnie czyiś dotyk. Była to męska dłoń. Leżała ona pod moją koszulką na plecach. Udawałam, że dalej śpię. Bałam się okropnie. Poczułam, że mój stanik jest rozpięty. Szybko wstałam i podbiegłam do ściany. Zapięłam stanik nie spoglądając na sprawcę. Podniosłam lekko głowę ku górze. To co ujrzałam prawie przyprawiło mnie o zawał.
                                                   _______________________________
Przepraszam, że taki krótki. ;3 Komentujcie , przesyłajcie innym. :***
Jak myślicie kto to tam stał ? xd

sobota, 8 marca 2014

ROZDZIAŁ 4

W nocy śnił mi się Harry. Znowu. Dlaczego jak o nim śnie to się cieszę a gdy budzę wraca cały ból? Nie lubię tego uczucia. Zaczyna być już trochę męczące. Staram się je zwalczyć ale nie daje rady. Poszłam się umyć zabierając ze sobą moje ubrania przyszykowane dzień wcześniej.
Zeszłam zjeść śniadanie. Przywitałam się z mamą i pochłonęłam 2 tosty. Poszłam spakować torbę podróżną. Sprawdzić czy wszystko zabrałam. Zniosłam walizkę po drzwi. Zabrałam torbę podróżną i położyłam na walizce. Usiadłam na kanapie, ponieważ miałam jeszcze trochę czasu. Włączyłam telewizję. Leciałam po kanałach. Natrafiłam na kanał sportowy. Mówili coś o siatkówce więc podgłośniłam dźwięk. Chciałam już przełączyć, na ekranie pojawiła się twarz Avril. Ze zdziwienia uniosłam prawą brew ku górze. Reporterka mówiła o naszych mistrzostwach w Londynie. Z wrażenia otworzyłam lekko usta. Przetarłam oczy. Myślałam, że to jakiś sen. Wyłączyłam sprzęt i pobiegłam do mamy. Wtuliłam się w nią mocno i powiedziałam jej o tym. Cieszyła się razem ze mną. Byłam taka szczęśliwa. Spojrzałam na zegarek. Była 8:20 a zbiórkę miałam o 8:30. Zabrałyśmy się z mamą do auta. Wrzuciłyśmy walizki do bagażnika i podjechałyśmy pod szkołę. Uściskałam mamę i po załadowaniu bagażu wsiadłam do busa. Zajęłam miejsce koło tej mojej głupiutkiej blondyneczki. Czekała już na mnie. Pomachałam mamie przez okno. Bus ruszył. Jechałyśmy około 2 godziny na lotnisko. Przez ten czas słuchałam muzyki i myślałam co najpierw pozwiedzać. Dotarliśmy na lotnisko. "Pozbycie" się bagażów zajęło nam chwilę. Całą grupka szliśmy już do samolotu. Trener dał pani bilety do sprawdzenia i weszliśmy na pokład. Zajęłyśmy miejsca. Podróż była krótka zaledwie 3 godz. W samolocie podziwiałam widoki przez okno. Czasami zdarzały się turbulencję, ale dałam radę. Wylądowaliśmy, odebraliśmy bagaże i pojechaliśmy do naszego hotelu. Był piękny. Urządzony nowocześnie. Białe ściany szara podłoga. Srebrne ozdoby. Wszystko dopasowane idealnie. Dostałam pokój z Avril, ponieważ został nam tylko jeden pokój i był on dwuosobowy. Wzięłam kartę do pokoju i pociągnęłam za sobą Av. Weszłyśmy i rzuciłyśmy się na nasze łóżka. Wszystko tutaj było takie elektroniczne i nowoczesne. Rozpakowałyśmy się i poszłyśmy na taras. Miałyśmy swój własny taras! Widok z niego był przecudowny. Trener powiedział, że dziś możemy robić co chcemy, bo już jutro czekają nas treningi. Wzięłam prysznic i się przebrałam.
Moją czynność powtórzyła blondynka. Chciałyśmy pozwiedzać troszkę Londyn, więc wybrałyśmy się na przechadzkę pod Big Ben'a. Wróciłyśmy późnym popołudniem. Zmęczone po całym dniu poszłyśmy spać.

***

Trening jak zawsze. Męczący a efekty są. Dziś się starałam. Trener nawet mnie pochwalił. Po treningu wróciłyśmy  do hotelu. Umyłyśmy się i zeszłyśmy na obiad. Zjadłyśmy. Był bardzo sycący i smaczny. Wieczorem wybrałyśmy się całą drużyną na spacer. Chodziłyśmy już tak dobre 4 godziny. Postanowiłyśmy usiąść i odpocząć. Poszłam z Av po picie dla wszystkich. Szłyśmy przez ciemną alejkę. Nawet nie wiem jakim cudem się tam znalazłyśmy. Usłyszałam warkot motoru. Av uwielbiała motory więc pociągnęłam ją w stronę hałasu. Wyszłyśmy zza budynku i skręciłyśmy w lewo. Naszym oczom ukazał się tłum ludzi. Przeciskałyśmy się przez nich. W tle było cały czas słychać hałas motorów i czuć zapach benzyny i spalin. Podeszłyśmy bliżej. Na motorach siedzieli zawodnicy. Widać było, że to jakieś wyścigi uliczne. Zaciekawiło mnie to. Podeszłyśmy jeszcze bliżej. Na koniec podjechał trochę spóźniony zawodnik z numerem 69. Na głowie miał czarny kask. Zaśmiałam się lekko. Ten zawodnik wydawał mi się strasznie znajomy. Poszłyśmy pozwiedzać to miejsce. Widziałyśmy wiele pięknych motorów. Przechadzałyśmy się w poszukiwaniu czegoś do picia. Weszłyśmy do pierwszego lepszego namiotu. Owszem wyglądał on na prywatny. Rzeczywiście były tam baniaki z wodą. Nalałam nam po kubku wody. Usłyszałam jakieś szmery dochodzące zza namiotu. Zignorowałam to. Zasłona namiotu zaczęła się rozsuwać.  Zaczęłam panikować. Szybko schowałyśmy się z Av pod stolik z obrusem zwisającym do ziemi. Do namiotu weszły dwie osoby.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemka koteczkyy :3 Od razu ostrzegam, że akcja teraz nie co sie zwolni, ponieważ chce powoli i spokojnie rozwijać fabułę. Komentarze mile widziane XDDDD Jak myślicie kto to wchodzi do namiotu xd ?