środa, 26 marca 2014

ROZDZIAŁ 6

Nie mogłam w to uwierzyć. Przede mną stał ten chłopak w kominiarce. Po co mu ta kominiarka? Bałam się, że coś mi zrobi. Moje ciało drżało. Spróbowałam uciec przez otwarte drzwi. Nic to nie dało bo napastnik był silniejszy ode mnie i jednym ruchem ręki przywarł mnie do zimnej ściany. Zaczął mnie dotykać. Najpierw zaczął od rąk. Delikatnie je musnął. Zaczesał ręką za ucho mój opadnięty kosmyk włosów. Z moich oczu polały się łzy. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Ja wykorzystując sytuację szybkim ruchem zdjęłam z jego głowy kominiarkę. Moje źrenice powiększyły się o połowę. Zesztywniałam. Przede mną stał nie kto inny jak Lou. Zdziwiłam się niezmiernie. Przecież Louis nie miał na sobie maski. O co tu chodzi? Próbowałam się wydostać z jego uścisków. Płakałam i krzyczałam żeby mnie zostawił. Nie pomogło.
- Twoją przyjaciółeczkę już załatwiłem. Teraz twoja kolej. - szepnął mi do ucha niebieskooki.
- Dla - dlaczego to robisz? - wyszeptałam przez łzy
- Bo twój kochany tatuś mi Cię sprzedał. Miał u nas dług i go nie spłacił. W zamian dał nam Ciebie, skarbie.
- Nie mów tak do mnie. - te słowa były błędem.
- Nie rozkazuj mi suko! - chłopak wrzasnął i rzucił mnie na podłogę. - jeszcze Cię załatwię.
- Czekaj! Nie! Co z Avril?! - wrzeszczałam - Błagam zostawcie mnie! - chłopak nie zwracając na mnie uwagi wyszedł z pomieszczenia. Zastanawiałam się dlaczego mój ojciec tak postąpił. Był zwykłym człowiekiem. Troszkę tajemniczym ale nie zachowywał się podejrzanie. Mieliśmy problemy finansowe po śmierci mamy. Tata po tym zdarzeniu zaczął pić i ćpać. Później zmarł na zatrucie alkoholowe. Może pożyczał od nich kasę na zioło? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Mam tylko nadzieję, że jakoś to z nimi uzgodnię. Zostałam z tym wszystkim sama.

***

Siedziałam na podłodze płacząc. Minęło kilka godzin. Przynajmniej tak mi się wydawało. Do pokoju wszedł Lou. Podsunęłam się pod ścianę. Chłopak pociągnął mnie za rękę i zabrał do jakiegoś dużego pomieszczenia. Znajdowała się tam duża kanapa i dwa fotele. W kącie stał stolik i jedno krzesło. Nie było okien. Jedynie małe lustro zawieszone na ścianie. Lou popchnął mnie na fotel i wyszedł. Słyszałam czyjąś kłótnię. 
- Nie rób jej nic! Ona niczym nie zawiniła! - krzyczał znajomy głos.
- Jak to?! Przecież jej ojciec jest nam winien kupę szmalu!
- No i co? I tak nie ma jak tego spłacić. Ogarnij się stary. Miej serce. Jedna osoba Ci nie zaszkodzi. Z resztą, ona może się do nas przyłączyć.
- Niech Ci będzie. Następnym razem nie zlituję się nad nikim!
- Dobra, dobra. Pójdę do niej.
W tedy w mojej głowie pojawiły się najgorsze myśli. Co on mi zrobi. Ja schowałam się w kącie pokoju i skuliłam nogi pod klatkę piersiową. Schowałam głowę w nogi i siedziałam tak lekko kołysząc się to w przód, to w tył. Do pokoju wszedł kto? Myślałam, że to są jakieś jaja. Najpierw Lou a teraz. Teraz Harry. Wstałam gwałtownie jak zaczął się do mnie zbliżać. Oparłam się o ścianę. Chłopak wyciągnął do mnie rękę. Ja niepewnie mu ją podałam. Usiadłam dalej przerażona na kanapie obok niego.
- Słuchaj skarbie... - zaczął loczek - obiecuję, że nie dam  Cię nikomu skrzywdzić. - Chłopak usiadł bliżej mnie i splótł nasze palce. - obiecuję.
- A co z Av? W ogóle o co tu chodzi Hazz?! - podniosłam głos
- Avril nic nie będzie. Żeby się chronić, przez pewien czas musicie dla nas pracować. - posmutniał.
- Jak to dla Was?
- Nieważne...  Lou zmienił się i to strasznie gdy poznał Av i Ciebie.
- Dlaczego wyjechaliście?
- Musieliśmy się przeprowadzić bo wpakowaliśmy się w kłopoty. 
- Dlaczego obrabowaliście sex shop? - zaśmiałam się delikatnie. 
- Proszę Cię, nie pytaj. - jego kąciki ust uniosły się do góry. - na razie będziecie mieszkały z nami. Niczego Wam nie zabraknie. Zadbam o to.

***

Harry prowadził mnie i moją przyjaciółkę do naszego pokoju. Stanęliśmy przed dużymi, białymi drzwiami. Wchodząc do pomieszczenia oślepił mnie blask słońca podającego z wielkiego okna. Był ogromny. Ściany koloru szarego a sufit czarnego. Stały tam dwa łóżka. Jedno niebieskie drugie zielone. Rzuciłam się na niebieskie.  Nie wiem czemu ale spodobało mi się one. Obok mnie usiadła Av a ja mocno się w nią wtuliłam.
- Co on Ci zrobił? - zapytałam zaniepokojona.
- Nic takiego.  - ja wiem, że kłamała. Nie była w tym mistrzem.
- Avril... - podniosłam pytająco brew.
- Nic, tylko mnie pobił. - odsunęłam rękawek jej koszuli i ujrzałam kilka siniaków.
- Będzie dobrze. - przytuliłam ja mocno.

***
Musiałam skorzystać z toalety. Nie wiedziałam co się stanie gdy wyjdę za pokój. Nie miałam pojęcia gdzie znajduje się łazienka. Poinformowałam przyjaciółkę, że idę szukać toalety. Ona tylko skinęła głową. Wyszłam ostrożnie poza framugę. Moim oczom ukazał się długi korytarz. Szłam przed siebie. Zauważyłam uchylone drzwi. Weszłam do środka. Nikogo w nim nie było. Rozejrzałam się uważnie. była to sypialnia. Pokój był utrzymany w ciemnych kolorach. Podeszłam do małej szafki nocnej, na której sało niewielkie zdjęcia przedstawiające Louisa i Harrego. Wzięłam je do ręki. Przetarłam  z kurzu. Uśmiechnęłam sie lekko. Nagle poczułam jak obrazek został wyrwany mi z rąk.
- Nie ładnie tak - pomachał palcem Lou.
- Ja.. - zanim zdążyłam coś jeszcze powiedzieć leżałam już na łóżku Louisa.
- Zostaniesz ukarana - wyszeptał w moją szyję.
- Zostaw mnie, błagam! - krzyczałam i wyrywałam się gdy chłopak zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi.
- Stary zostaw ją! - wrzasnął Hazz wbiegając do pokoju i odciągając Lou ode mnie.
- Bo co?! - stawiał się Louis.
- Bo pożałujesz! Spieprzaj! - wypchnął go za drzwi. - Przepraszam Cię. Znowu go poniosło. - Usiedliśmy i lok ponownie objął mnie w uścisku. Moja twarz oblał rumieniec. Harry złapał moje małe dłonie w jego. - Przepraszam - wyszeptał cicho i musnął swoimi wargami mój policzek.
Usłyszałam krzyk Avril. Pobiegliśmy do naszego pokoju i widzieliśmy jak Lou siedzi okrakiem na Av i okłada ją pięściami.
- Zostaw ją idioto! - krzyknął Harry i rzucił się na chłopaka.
- Ta dziwka sobie zasłużyła! - niechętnie stał a ja podbiegłam do dziewczyny i zaczęłam oglądać jej rany.
- Spierdalaj Lou! Idź się przejść! - ponownie wypchnął go za drzwi.
- Będzie dobrze - powiedziałam do przyjaciółki a ona słabo się do mnie uśmiechnęła.
- Wiem - wyszeptała. Harry pobiegł po apteczkę a ja zostałam.
Opatrzyłam rany dziewczyny i chciałam już się położyć. Poszłam się umyć i przebrać w pidżamę. Chwila. Ja nie miałam pidźamy. Postanowiłam pożyczyć coś od Harrego. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę pokoju Harrego gdzie napadł na mnie Lou.
- Przeszkadzam? - zapukałam cicho i weszłam
- Nie. Potrzebujesz czegoś? - zapytał Hazz.
- Właściwie to nie mam w czym spać. - zarumieniłam się lekko.
- Przecież możesz spać nago - uniósł znacząco brwi i uśmiechnął się pokazując szereg śnieżnobiałych zębów. Moją twarz zalał jeszcze większy rumieniec. Chłopak wstał i podał mi swoją białą koszulkę i jakieś zszorty. Podziękowałam i wróciłam do pokoju się przebrać.  Wyglądałam jak namiot w zadużej na mnie koszulce Harrego. Pachniała nim. Napawała się tym zapachem dłuższą chwilę. Avril już słodko spała. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zamknęłam powieki odpływając.
                      _______________________________________________________

Hej koteczky <3 Przepraszam, że tak dawno nie wstawiałam ale miałam kłopoty ;)
Nieważne mam nadzieję, że się podoba i zostawicie swoją opinię w kom.
Zdziwione , że Lou jest tym "złym" ? XD
Wybaczycie mi , że taki beznadziejny rozdział :c przepraszam za wszelakie błędy i wiem, że rozdział wyszedł mi okropny ;(
Podoba wam sie zmiana wyglądu? ;o
                                                            Nowa zasada

                                                           7 KOM NEXT <3

sobota, 15 marca 2014

ROZDZIAŁ 5

Te dwie tajemnicze osoby weszły do namiotu. My siedziałyśmy cichutko jak myszki. Nic a nic się nie odezwałyśmy. Cała się trzęsłam. Bałam się, że jak nas znajdą to nam coś zrobią.
 - Stary nie możesz tak. Przecież jak ty wrócisz to ona się załamie jak się dowie. - Usłyszałam znajomy głos.
 - Nie Twoja sprawa Louis. - Gdy usłyszałam to imię, mój oddech się nieco uspokoił, ale na twarzy Av pojawił się wielki uśmiech.
 - No ok. Rób jak chcesz.
 - Jestem ciekawy czy jeszcze mnie pamięta? Czy nie zapomniała? - głos ten był niewyraźny, ponieważ jego właściciel miał cały czas na głowie kask. Przynajmniej tak było słychać.
 - Nie martw się Lucy na pewno jeszcze pamięta. - Gdy usłyszałam swoje imię podskoczyłam tak, że podniosłam stolik a ten się przewrócił. Kątem oka zauważyłam Lou i tę tajemniczą postać. Avril spoglądała na mnie swoim zmieszanym wzrokiem. Od razu wybiegłyśmy z namiotu. Nie mam pojęcia czemu. Może dlatego, że obok Lou stał ten koleś? Nie wiem, ale przecież był tam Lou. To czego ja się przestraszyłam? Wybiegając za namiot usłyszałam głos Louisa.
 - Lucy! Czekaj! - nie zwracałam na to uwagi. Tak jak Av. Biegłyśmy dalej. Jakimś cudem wybiegłyśmy na uliczkę gdzie znajdowała się nasza drużyna. Jak się tam znalazłyśmy? Nie mam zielonego pojęcia. Usiadłyśmy koło dziewczyn a ja wykrztusiłam tylko ciche - Ja pierdole - do Avril.

***

Siedziałyśmy już w swoim pokoju. Byłam tak zszokowana tym co się dziś stało, że od razu zasnęłam.
Obudziłam się rano. Postanowiłam się ubrać i zeszłam na śniadanie.
Av już czekała na mnie z dziewczynami. Poszłyśmy na stołówkę. Miałyśmy dziś dzień wolny. Poszłyśmy sobie z Avril na miasto. Chodziłyśmy po sklepach, kawiarenkach i innych dziwnych sklepach. Przechodziłyśmy koło Sex Shop'u. Zaczęłyśmy się głośno śmiać. Podeszłyśmy bliżej. Ja oglądałam przez szybę " zabawki " i chichotałam. Wołałam Av lecz nie reagowała. Spojrzałam w jej stronę. Stała i wpatrywała się we wnętrze sklepu. Wyszedł z niego Louis.
 - Część dziewczyny! - uśmiechnął się radośnie.
 - H - hey... - wykrztusiła z siebie Avri. Stałyśmy jak wryte w ziemie.
 - Czemu wczoraj uciekłyście?
 - E... e .... my.... - Nie potrafiłam nic powiedzieć.
 - Rozumiem. Ale teraz chodźmy gdzieś indziej. - po tych słowach usłyszałam krzyk, ze sklepu wybiegł jakiś chłopak w kominiarce. Lou znacząco się na niego spojrzał i jeden chwycił pod ramie Av a drugi mnie. Wbiegliśmy do czarnego BMW. Wsiadłyśmy na tyły auta. Jechałyśmy długo, W końcu zatrzymaliśmy się pod piękna białą willą. Wysiedliśmy a Louis zaprowadził nas do środka. Usiadłyśmy na kanapie. Chłopcy gdzieś poszli a ten koleś cały czas miał na sobie tą kominiarkę. Siedziałyśmy tak z 15 min. gdy nagle poczułam za sobą czyiś oddech. Po sekundzie miałam worek na głowie. Ktoś prowadził mnie przez długi korytarz. Na pewno schodziliśmy po schodach. Z tego co widziałam przez ten lekko prześwitujący worek to weszłam do jakiegoś pomieszczenia. Ktoś popchnął mnie na łóżko i zdjął worek z głowy. Światło z małej żarówki powieszonej na środku małego pokoju oślepiało mnie więc nie widziałam kto to był. Schowałam głowę w łóżko a ta osoba wyszła z pomieszczenia i zamknęła drzwi. Słyszałam tylko krzyk mojej przyjaciółki. Zaczęłam chodzić po pokoju i walić w drzwi. Nic to nie dało. Wyjrzałam przez dziurkę od klucza. Również nic. Usiadłam na podłodze i zaczęłam szukać mojego telefonu. - Cholera! - krzyknęłam, po czym szybko zasłoniłam usta ręką. Bateria oczywiście była wyładowana. Siedziałam tam i myślałam jak się wydostać. Zasnęłam na ziemi. Obudził mnie czyiś dotyk. Była to męska dłoń. Leżała ona pod moją koszulką na plecach. Udawałam, że dalej śpię. Bałam się okropnie. Poczułam, że mój stanik jest rozpięty. Szybko wstałam i podbiegłam do ściany. Zapięłam stanik nie spoglądając na sprawcę. Podniosłam lekko głowę ku górze. To co ujrzałam prawie przyprawiło mnie o zawał.
                                                   _______________________________
Przepraszam, że taki krótki. ;3 Komentujcie , przesyłajcie innym. :***
Jak myślicie kto to tam stał ? xd

sobota, 8 marca 2014

ROZDZIAŁ 4

W nocy śnił mi się Harry. Znowu. Dlaczego jak o nim śnie to się cieszę a gdy budzę wraca cały ból? Nie lubię tego uczucia. Zaczyna być już trochę męczące. Staram się je zwalczyć ale nie daje rady. Poszłam się umyć zabierając ze sobą moje ubrania przyszykowane dzień wcześniej.
Zeszłam zjeść śniadanie. Przywitałam się z mamą i pochłonęłam 2 tosty. Poszłam spakować torbę podróżną. Sprawdzić czy wszystko zabrałam. Zniosłam walizkę po drzwi. Zabrałam torbę podróżną i położyłam na walizce. Usiadłam na kanapie, ponieważ miałam jeszcze trochę czasu. Włączyłam telewizję. Leciałam po kanałach. Natrafiłam na kanał sportowy. Mówili coś o siatkówce więc podgłośniłam dźwięk. Chciałam już przełączyć, na ekranie pojawiła się twarz Avril. Ze zdziwienia uniosłam prawą brew ku górze. Reporterka mówiła o naszych mistrzostwach w Londynie. Z wrażenia otworzyłam lekko usta. Przetarłam oczy. Myślałam, że to jakiś sen. Wyłączyłam sprzęt i pobiegłam do mamy. Wtuliłam się w nią mocno i powiedziałam jej o tym. Cieszyła się razem ze mną. Byłam taka szczęśliwa. Spojrzałam na zegarek. Była 8:20 a zbiórkę miałam o 8:30. Zabrałyśmy się z mamą do auta. Wrzuciłyśmy walizki do bagażnika i podjechałyśmy pod szkołę. Uściskałam mamę i po załadowaniu bagażu wsiadłam do busa. Zajęłam miejsce koło tej mojej głupiutkiej blondyneczki. Czekała już na mnie. Pomachałam mamie przez okno. Bus ruszył. Jechałyśmy około 2 godziny na lotnisko. Przez ten czas słuchałam muzyki i myślałam co najpierw pozwiedzać. Dotarliśmy na lotnisko. "Pozbycie" się bagażów zajęło nam chwilę. Całą grupka szliśmy już do samolotu. Trener dał pani bilety do sprawdzenia i weszliśmy na pokład. Zajęłyśmy miejsca. Podróż była krótka zaledwie 3 godz. W samolocie podziwiałam widoki przez okno. Czasami zdarzały się turbulencję, ale dałam radę. Wylądowaliśmy, odebraliśmy bagaże i pojechaliśmy do naszego hotelu. Był piękny. Urządzony nowocześnie. Białe ściany szara podłoga. Srebrne ozdoby. Wszystko dopasowane idealnie. Dostałam pokój z Avril, ponieważ został nam tylko jeden pokój i był on dwuosobowy. Wzięłam kartę do pokoju i pociągnęłam za sobą Av. Weszłyśmy i rzuciłyśmy się na nasze łóżka. Wszystko tutaj było takie elektroniczne i nowoczesne. Rozpakowałyśmy się i poszłyśmy na taras. Miałyśmy swój własny taras! Widok z niego był przecudowny. Trener powiedział, że dziś możemy robić co chcemy, bo już jutro czekają nas treningi. Wzięłam prysznic i się przebrałam.
Moją czynność powtórzyła blondynka. Chciałyśmy pozwiedzać troszkę Londyn, więc wybrałyśmy się na przechadzkę pod Big Ben'a. Wróciłyśmy późnym popołudniem. Zmęczone po całym dniu poszłyśmy spać.

***

Trening jak zawsze. Męczący a efekty są. Dziś się starałam. Trener nawet mnie pochwalił. Po treningu wróciłyśmy  do hotelu. Umyłyśmy się i zeszłyśmy na obiad. Zjadłyśmy. Był bardzo sycący i smaczny. Wieczorem wybrałyśmy się całą drużyną na spacer. Chodziłyśmy już tak dobre 4 godziny. Postanowiłyśmy usiąść i odpocząć. Poszłam z Av po picie dla wszystkich. Szłyśmy przez ciemną alejkę. Nawet nie wiem jakim cudem się tam znalazłyśmy. Usłyszałam warkot motoru. Av uwielbiała motory więc pociągnęłam ją w stronę hałasu. Wyszłyśmy zza budynku i skręciłyśmy w lewo. Naszym oczom ukazał się tłum ludzi. Przeciskałyśmy się przez nich. W tle było cały czas słychać hałas motorów i czuć zapach benzyny i spalin. Podeszłyśmy bliżej. Na motorach siedzieli zawodnicy. Widać było, że to jakieś wyścigi uliczne. Zaciekawiło mnie to. Podeszłyśmy jeszcze bliżej. Na koniec podjechał trochę spóźniony zawodnik z numerem 69. Na głowie miał czarny kask. Zaśmiałam się lekko. Ten zawodnik wydawał mi się strasznie znajomy. Poszłyśmy pozwiedzać to miejsce. Widziałyśmy wiele pięknych motorów. Przechadzałyśmy się w poszukiwaniu czegoś do picia. Weszłyśmy do pierwszego lepszego namiotu. Owszem wyglądał on na prywatny. Rzeczywiście były tam baniaki z wodą. Nalałam nam po kubku wody. Usłyszałam jakieś szmery dochodzące zza namiotu. Zignorowałam to. Zasłona namiotu zaczęła się rozsuwać.  Zaczęłam panikować. Szybko schowałyśmy się z Av pod stolik z obrusem zwisającym do ziemi. Do namiotu weszły dwie osoby.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemka koteczkyy :3 Od razu ostrzegam, że akcja teraz nie co sie zwolni, ponieważ chce powoli i spokojnie rozwijać fabułę. Komentarze mile widziane XDDDD Jak myślicie kto to wchodzi do namiotu xd ?

niedziela, 2 marca 2014

ROZDZIAŁ 3

Wróciłam do przyjaciół. Harry siedział tam już ubrany. Jak i cała reszta. Podeszłam do Av a ona podała mi moje ubrania. Dopiero teraz zorientowałam się, że dalej jestem w bieliźnie. Blondynka zasłoniła Niallowi i Louisowi oczy. Zaśmiałam się cicho w duchu. Harry tylko mi się przyglądał. Moją twarz zalały mocne rumieńce. Chłopak triumfalnie się uśmiechnął. Pobiegłam do łazienki i ubrałam się z powrotem. Wróciłam do salonu. Wszyscy śmiali się w najlepsze. Dołączyłam do nich.
 - Hey idźcie ktoś po jakąś wódkę! - wrzasnął Lou.
 - Ja pójdę - odezwałam się.
 - Sama? O nie moja panno, pójdziesz z Harrym. - spojrzeliśmy my na siebie a później na Lou równocześnie.
Szliśmy chodnikiem w niezręcznej ciszy. Całą drogę modliłam się żeby ten debil sobie poszedł albo co. Debil, ale seksowny. Co ty gadasz! Wcale nie. Czemu ja się oszukuję, jest seksowny i to bardzo. Zamyśliłam się i dowaliłam do słupa. Na chwilę urwał mi się film. Otworzyłam oczy i ujrzałam te piękne zielone tęczówki. Podniosłam się na nogi i ruszyłam dalej przed siebie. Doszliśmy do sklepu. Harry poszedł kupić alkohol, ale zamiast wódki kupił wino. Wróciliśmy do domu Lou rzucił się na wino. Wychlał je w minutę.
- Dobra, mamy butelkę więc gramy. Siadajcie mi tu szybko! - wrzasnął jak podniecone dziecko.
- Uspokój się Louis. - powiedział Avril.
Usiedliśmy w kole, na podłodze w salonie. Pierwszy kręcił Lou oczywiście. Wypadło na Nialla.
- Niall Prawda czy wyzwanie? - zapytał zniecierpliwiony Lou.
- Ummm... Wyzwanie?
- Dobrze, skoro tak to... Idź do domu obok i powiedz, że jesteś męską dziwką - zaśmiał się Lou.
- Ehh, no dobra - zachichotał blondyn. Czekaliśmy na niego z niecierpliwością. W końcu wrócił.
- I co?! - odezwałam się.
- E jest to dom staruszki i.. jak zadzwoniłem tam to wyszedł jej mąż. No i powiedziałem to a on tylko powiedział, że ok i mam mu dać swój numer.
- Dałeś?
- Tak, ale dałem numer Lou! - wszyscy tarzaliśmy się ze śmiechu.
- Teraz ty - podałam butelkę niebieskookiemu. Wypadło na Lou.
- A więc... rozbierz się i zrób nam tu striptiz. Hahahaha! - śmiał się blondynek.
- Bardzo śmieszne. - Lou zrobił minę typu " Are you fucking kidding me?" Natychmiast po tym chłopak zrzucił ze swojego ciała ubrania i został w samych bokserkach. Podszedł do kanapy, wszedł na nią i włączył pilotem muzykę. Zaczął machać tyłkiem, tak zawodowo. Jak by robił to od lat. Potem podszedł do Av i chwycił ją, żeby poszła z nim. Ona zrobiła na to minę " Really bitch?!" i poszła. Stanęła przed kanapą a nasz striptizer machał wszystkim czym się dało przed jej twarzą. Mieliśmy taką bekę. Lou ubrał się i zakręcił. Wypadło na mnie. Byłam przerażona, ponieważ znałam go i wiedziałam do czego jest zdolny.
- Masz... - Harry przerwał mu podchodząc do niego i szepcząc mu coś do ucha. - Masz.... pocałować Hazzę.
- Muszę? - zamilkłam po tych słowach.
- Yhym - pokiwał głową lokowaty.
- Ja pierdolę - wyszeptałam sama do siebie idąc w jego kierunku.. Usiadłam na przeciwko. Złapał moją brodę i podniósł delikatnie ku górze. Spojrzałam w jego piękne oczy wypełnione tymi samymi iskrami co w tedy w łazience. Nasze usta dzieliły milimetry. Przejechał dłonią po mojej ręce. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Dotykaliśmy się już nosami.
- Nie Harry, nie mogę! - wstałam szybko i pobiegłam do swojego pokoju.
- Co narobiłeś idioto?! - krzyczała na Louisa Avril. Pobiegła za mną ale ja zdążyłam zamknąć drzwi. Po 15 minutach ktoś zapukał.
- Wszystko ok? - usłyszałam głos.
- Nie twoja sprawa!
- A mogę wejść?
- Nie! - po chwili podeszłam do drzwi i otworzyłam je, do pokoju wszedł Niall..
- Nie przejmuj się tym. Lou jak wypije to jest z niego taki... No wiesz. Z moich oczu wypłynęły łzy. Wtuliłam się w blondyna. Odwzajemnił uścisk.
- Dlaczego to tak cholernie boli? - wydusiłam z siebie.
- Nie wiem Lucy, naprawdę nie wiem.
- Gdzie reszta?
- Właśnie wychodzą. jestem tylko ja i ty.
- Rozumiem, no to jeśli chcesz już iść to możesz. - lekko uniosłam kąciki ust.
- O nie ja Cie tak nie zostawię! W tym stanie? Nie ma mowy!
- Ok jak chcesz. Ja idę. Jak chcesz to śpij w pokoju mojej mamy.
- Na pewno?
- Tak. Ja idę spać dobranoc.
- Dobranoc.

***

Minęły 2 dni od tej całej sytuacji. Dzisiaj miałam iść znów do szkoły. Byłam już w drodze. Dostałam esemesa. - Przepraszam za tamto, ale przyznaj, że Ci się podobało księżniczko? ~ Hazz. - zdziwiłam się tą wiadomością. Skąd on miał mój numer? Szłam dalej. Weszłam do klasy. Nie było w niej ani Harrego, ani Nialla. Nawet podeszłam do Avril i zapytałam czy ich nie widziała? Powiedziała, że nie ale też nie umiała dodzwonić się do Lou. Lekcje szybko zleciały. Cały czas zastanawiałam się gdzie oni mogą być. Minął tydzień a ich dalej nie było. Zaczęłam wypisywać do Hazzy gdzie jest, co się stało, dlaczego go nie ma. Potem kolejny tydzień dalej nic. Zaczęłam popadać w depresję. Zamykałam się w pokoju. Kilka razy nawet sięgnęłam po żyletkę. Myślę, że gdybyśmy miały jakieś mecze w tym czasie to bym się tak nie zachowywała. Odstresowywały mnie one, zawsze. W końcu doczekałam się. Trener powiedział nam, że jeśli wygramy mecz, który odbędzie się jutro, to pojedziemy do Londynu na dalsze rozgrywki.

***

Został nam ostatni mecz. Strasznie się stresowałam. Cały czas Av próbowała mnie uspokoić. Pierwsza piłka została źle przyjęta. Ja w takim stanie nie mogłam pomóc dziewczynom. Jakimś cudem wygrałyśmy mecz. Cieszyłyśmy się ogromnie. Skakałyśmy z radości. Wszyscy się na nas dziwnie gapili. Miałyśmy to gdzieś. Wróciłam do domu oznajmiłam wszystko mamie i pobiegłam się umyć. Mama naszykowała mi już walizki, ponieważ wylot był już jutro. Wróciłam do pokoju i pakowałam się razem z mamą. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Odebrałam
- Cześć kochana - usłyszałam radosny głos mojej przyjaciółki.
- Siemanko! To już jutro!
- Nie mogę się już doczekać!
- Ja też , aaaaaa ! - cieszyłam się jak dziecko.
- Ja już spakowana, a ty?
- No prawie.
- Ok to papa - rozłączyła się.
Spakowałam ostatnie rzeczy i poszłam się umyć. Zeszłam do mamy i zjadłyśmy kolację. Mama mówiła mi, że cieszy się razem ze mną. Po kolacji poszłam się położyć bo chciałam być wypoczęta na następny dzień.
_________________________________________________________________________________
Jest kolejny rozdział <3 KOMENTUJCIE proszę, koment nawet najmniejszy wiele znaczy!
Mam nadzieję, że się podoba. Następny rozdział myślę, że będzie za tydzień. Miłego poniedziałku XD :* Moje koteczkyyy <333 Chcesz być powiadamiana o kolejnym rozdziale? Zostaw tu swojego aska <3 :P